wtorek, 31 marca 2015

TRENDY 2015 : )

W tym sezonie wśród sukien ślubnych rządzą te, które nie są z rodzaju "roznegliżowanych" , ale raczej  skromniejsze. Co nie znaczy, że brzydsze, czy mniej "szałowe" : )  Nie pamiętam czy wspominałam, ale sama rozważałam opcję sukni bardziej zakrytej - z jakąś koronką czy siateczką na dekolcie, lub z jakimiś delikatnymi rękawami. Albo może na ramiączkach? W końcu wygrał "goły" gorset : )  
Poniżej zdjęcia sukien nieco zakrytych : )   Wszystkie pochodzą ze strony internetowej salonu ślubnego Langoria z Gdańska.













piątek, 27 marca 2015

CELINA : )




Pamiętacie post, w którym skarżyłam się, że chyba idealne usługi fryzjerskie – czyli takie jakich ja bym sobie życzyła – nie istnieją? Jednak po jakimś czasie od tego posta wspomniałam  w innym poście (masło maślane? : P ), iż jednak odkryłam fryzjerkę, która naprawdę daje z siebie wszystko i NAPRAWDĘ doradza. I nie będę znowu powtarzać, że była Ona cały czas tak blisko mnie, a ja niemądra (żeby nie powiedzieć inaczej ; P ) nie skorzystałam z Jej usług. No dobra, wyszło, że powtórzyłam to : )   W każdym bądź razie, z czystym zupełnie sumieniem mogę polecić Jej osobę jeśli któraś z Was, Drogie Panie, jest ze Starogardu i okolic, jest właśnie w trakcie organizowania swojego ślubu i poszukuje fryzjerki. Celina, bo tak ma na imię, doradza pannom młodym w taki oto sposób: klientka najpierw mówi czy ma jakiś swój pomysł na ślubną fryzurę, czy też nie. Jeśli tak,  to Celina robi jej to, co ta sobie „wymyśliła”. Następnie pokazuje jej co według Niej  wyglądałoby najlepiej. Mamy już więc dwa uczesania. I jest jeszcze trzecie - taka trochę jakby pośrednia opcja między tym czego chce klientka, a tym co proponuje fryzjerka. Wszystko oczywiście odbywa się po uprzednim obejrzeniu zdjęć sukni, a także omówieniu jakie dodatki będzie miała przyszła panna młoda. Fryzury nie są robione „na sztywno”. Celina stara się po prostu pokazać jak w każdej z propozycji wyglądałaby panna młoda. Natomiast w momencie kiedy chcemy sprawdzić wykonaną przez Nią fryzurę pod kątem wytrzymałości należy umówić się na takie „sztywne uczesanie” na inny dzień, najlepiej przed południem, by mieć okazję pochodzić w nim wiele godzin. Wypytałam Celinę o wiele szczegółów i już w trakcie opowiadania wiedziałam, że gdybym miała wybierać raz jeszcze kogoś, kto uczesałby mnie do ślubu, bez dwóch zdań wybrałabym Ją. Nie tyko ze względu na Jej profesjonalne, fachowe doradztwo. Przede wszystkim dlatego, że zależy Jej, by każda panna młoda czuła się w tym wyjątkowym dniu jak najpiękniej. A przecież o to nam chodzi prawda?  : D



piątek, 20 marca 2015

STYLISTKA ŚLUBNA




Po tematyce dotyczącej siedzenia przy stole oraz, poniekąd, tego kto za kim nie przepada ; P przejdźmy teraz do czegoś bardziej przyjemnego – szczególnie dla nas kobiet : D     A mianowicie, skupmy się (znowu : ) ) na kwestii naszego wyglądu w dniu ślubu. Myślę, że jest to ulubiony temat wielu pań : )     Pamiętacie jak pisałam w jednym z postów (chyba w tym o fryzurach), że po długim namyśle stwierdziłam, iż mnie osobiście brakowało podczas organizowania ślubu kogoś takiego, kto profesjonalnie doradziłby w doborze, może niekoniecznie sukni (przynajmniej nie w moim przypadku, bo ja jestem taka, że strój sama sobie wybieram : ) ), ale dodatków do niej i całej, nazwijmy to, oprawy.  Zaraz po tym jak ta myśl zakołatała mi się w głowie wpadłam na pomysł, aby wygoglować czy istnieje coś takiego jak stylistka ślubna. No i oczywiście, że tak! : 0  Gdyby okazało się, że żaden wynik w tym temacie mi się nie pokazuje, pewnie pomyślałabym „mamy XXI wiek, a nie mamy stylistek ślubnych”? Ale skoro okazało się, że są panie, które się tym zajmują pomyślałam: „naprawdę są takie osoby, które się tym zajmują?!?” Słowem: nie dogodzisz : ))    Zmierzam do tego, że byłam po prostu mile zaskoczona, bo z jednej strony oczekiwałam, że jest ktoś taki, a z drugiej chyba się nie spodziewałam. Powiem szczerze, że nie orientuję się tylko czy  w moich stronach (pomorskie) są jakieś stylistki ślubne. Nie wyskoczył mi żaden wynik z okolic Trójmiasta (albo nie umiem szukać! : ) ). Znalazłam natomiast panie zajmujące się wystylizowaniem panny młodej do ślubu  w Warszawie (oczywiście!) i Krakowie. Czy sama zdecydowałabym się na skorzystanie z takiej usługi? Teraz, z perspektywy czasu myślę, że tak. Pewnie głównie dlatego, że uważam, że moja fryzura mogła być trochę lepsza no i, że fascynator nie był do końca odpowiednio dobrany do sukni. Ale podejrzewam, że w momencie bycia w tym całym planowaniu i organizowaniu mogłoby mi być trochę żal wydawania pieniędzy na taką „fanaberię”. Bo jednak skorzystanie z usług profesjonalnej stylistki ślubnej nie jest czymś niezbędnym. Taka usługa kosztuje około 2000 zł. W momencie kiedy okazałoby się, że rzeczywiście  nikt z rejonów mojego województwa się tym nie zajmuje to musiałabym zapewne doliczyć niemały koszt dojazdu takiej pani z Warszawy, czy Krakowa. Korciło by mnie chyba też, aby  skorzystać z tego typu usług z samej po prostu ciekawości, czyli żeby zobaczyć co też ta pani powie i wymyśli : )    Tylko co na to mąż? Pewnie stwierdziłby, że ciekawość mogę sobie zaspokoić za darmo – wpisując w przeglądarkę: najciekawsze stylizacje ślubne  : P



wtorek, 17 marca 2015

STÓŁ PREZYDIALNY




Wbrew pozorom wcale nie chodzi o stół, przy którym na naszym weselu miałby usiąść prezydent, gdyby przypadkiem zechciał wpaść ; P     Stół prezydialny (choć niekoniecznie musi to być oddzielny stolik, ale także wyznaczone miejsce przy dużym, wspólnym stole) to miejsce, gdzie siedzi para młoda oczywiście. Tak jak rozmieszczenie gości przy stole/stolikach może być źródłem sporu  również i kwestia dotycząca tego, kto powinien siedzieć najbliżej pary młodej może doprowadzić do waśni. Szczególnie, gdy wesele organizujemy wspólnie z rodzicami. Oczywiście nie chcę tu nikogo urazić, ale pokolenia naszych rodziców – tak mi się wydaje – mają swoje, i to dość często bardzo stanowcze, zdanie na temat pewnej, nazwijmy to, hierarchii. Są też tacy, którzy mają bardziej „nowoczesne” podejście do tej sprawy. Dla przykładu, na weselu mojej koleżanki ze studiów obok Niej i Jej męża siedzieli Ich świadkowie oraz partnerzy świadków, a za nimi cała „młodzież”, czyli znajomi pary młodej. Rodzice sami Im to podpowiedzieli, gdyż według Nich młodzi powinni być otoczeni…młodymi : )    Oni, „starszyzna”, stwierdzili, że usiądą gdzieś dalej w swoim towarzystwie. Wiem, i nie mam o to żadnych pretensji – wręcz przeciwnie – szanuję to, że moi rodzice nie byliby zadowoleni, gdybym przedstawiła im taką właśnie wersję usadowienia Ich. Dlatego też na naszym weselu siedzieli obok mnie i mojego męża, a świadkowie naprzeciwko. Nie protestowałam, gdyż argument za tym, aby para młoda otoczyła się swoimi znajomymi, żeby mieli o czym i z kim rozmawiać nie do końca do mnie przemawia, gdyż: po pierwsze, ja mam o czym rozmawiać z moimi rodzicami : ) ,  po drugie, i tak z każdym rozmawiałam raczej gdzieś tam w biegu, na stojącą, lub podchodząc do miejsca, gdzie dana osoba siedziała. Po trzecie, no właśnie mam wrażenie, że ciągle w tym biegu byłam, więc niekoniecznie zastanawiałam się czy mam teraz z kim rozmawiać. Jak zawsze - wszystko zależy od Waszej wizji. Pamiętajmy tylko, że czasami może nie warto upierać się przy swoim i lepiej ustąpić rodzicom, aby sprawić im przyjemność. Szczególnie jeśli jest to dla nich naprawdę ważne, aby siedzieć blisko swoich dzieci, które właśnie rozpoczynają nowy etap swojego życia. Poza tym, Drogie Panie, najważniejsze, aby przy naszym boku znajdował się przede wszystkim nasz świeżo upieczony mąż : )   I ta kwestia jest absolutnie bezdyskusyjna : D



piątek, 13 marca 2015

WYPIJMY PRZY STOLE : )




Przy okazji organizowania ślubu trzeba liczyć się z tym, że mogą  pojawić się małe  nieporozumienia  nie tylko między młodymi, ale także między młodymi oraz ich rodzicami. Jedną z takich kwestii spornych jest niewątpliwie ta dotycząca rozmieszczenia gości przy stole. Wprawdzie dzisiaj coraz częściej przyszli małżonkowie mogą pozwolić sobie, aby w całości opłacić zorganizowane przez siebie wesele, to jednak są jeszcze pary, które muszą skorzystać ze wsparcia rodziców jeśli chcą się pobrać. I w takich przypadkach  rodzice często nie tylko chcą mieć wkład finansowy w całe przedsięwzięcie, lecz także niejako „w zamian” żądają możliwości wtrącania się. Nie w każdym przypadku tak to wygląda, bo jednak są też i tacy rodzice, którzy wychodzą z  założenia, że „róbcie co chcecie, pieniądze dostaniecie” : P   W sytuacjach „konfliktowych” najlepiej poszukać kompromisu i zrobić wszystko, aby obie strony były zadowolone. Bo choć to nasz ślub, uważam jednak, że powinniśmy też trochę zrozumieć naszych rodziców. Nie zawsze z ich strony jest to   wtrącanie  się dla samego wtrącania. Oni po prostu chcą czuć się potrzebni i chcą uczestniczyć w przygotowaniu tak ważnego w naszym życiu wydarzenia. Ok., zajmijmy się  teraz pierwszą „kwestią stołową”. Winietki, o których już  jakiś czas temu pisałam -  decydować się na nie czy nie? Niektóre pary lub ich rodzice uważają, że takie „nakazywanie” gościom, gdzie maja usiąść jest, nazwijmy to,  nie fajne. Ale dlaczego? Rzeczywiście niektórzy goście mogą być niezadowoleni z tego, koło kogo siedzą, czy też gdzie siedzą – tak, tak, są osoby, którym, jak  to się mówi, nie dogodzisz i potrafią obgadać cię za plecami tylko dlatego, że siedzieli nie w tym końcu stołu co by chcieli : /   Jak zawsze, radzę, by nie przejmować się tymi, co to namiętnie lubią obgadywać innych. Przecież po kilku głębszych i tak każdy ma miejsce wszędzie : P    Poza tym w przypadku opcji „bez winietek”  również możemy trafić na nieciekawe, z naszego punktu widzenia, miejsce. Dzięki winietkom unikniemy chaosu, który powstaje w momencie, gdy goście po wejściu na salę praktycznie rzucają się do stołów jak stado dzikich zwierząt i krzyczą do siebie „Eeee, Ziutek, tu mam dla nas miejsce, może być?”  Albo kobiety, które zwinnie zarzucają swoje torebki na cztery krzesła obok siebie : ) Widziałam takich „akcji” już wiele i zawsze kołatała mi się w głowie jedna myśl: „Dlaczego młoda para nie zdecydowała się na skorzystanie z winietek?” Co tu dużo mówić, zazwyczaj młodzi dobrze orientują się w kwestii kto za kim nie przepada, więc mogą tak „pomanipulować” winietkami, żeby ci co patrzeć na siebie nie mogą się nie widzieli : P    A może właśnie zaryzykować posadzenie osób patrzących na siebie spode łba blisko siebie i zobaczyć co z tego wyniknie? Może całkiem nowa relacja : )   I to dzięki nam : D 


wtorek, 10 marca 2015

LISTA PREZENTÓW cz. 2





W treści wierszyka znajdowały się dwie bardzo ważne informacje, oprócz fajnego rymu oczywiście : P    Pierwsza z nich to ta, że lista prezentów w ogóle istnieje i warto się z nią zapoznać jeśli ktoś zechce nam podarować „coś”. Druga - do kogo należy się zgłosić, aby „tajemniczą listę” poznać : )    W naszym przypadku powierzyliśmy ją  mojej siostrze,  która, jak już wiecie, była moją świadkową, więc chciała czy nie musiała spełnić swój kolejny obowiązek  : )  Niestety, i o tym już też pisałam przy okazji innego posta, nie wszyscy się do listy dostosowali, co oznacza, że były osoby, które postanowiły po prostu kupić coś „na własną rękę”, nie zapoznawszy się wcześniej z naszymi życzeniami. Swoją drogą, uważam  to za nietakt. Według mnie należy szanować prośby pary młodej, a ta była jedną z naszych. Dostaliśmy więc prezenty spoza listy, czyli  przedmioty, których nie chcieliśmy. Były też takie rzeczy, które się powtórzyły. Widocznie  niektóre osoby (wiem które, ale nie będę  „wytykać” palcami na moim blogu) nie zechciały  zapoznać się z listą w ogóle i chyba stwierdziły, że pobawią się w chybił - trafił  - a nóż trafią w prezent, na który nikt inny nie wpadnie. A w końcu taka lista jest po coś prawda? Może delikwentom, którzy nie przyjmują do wiadomości jej istnienia powinno się to wytłumaczyć oddzielnym wierszykiem? : P Według mnie nie ma tu nic skomplikowanego -  lista „działa” w ten sposób, że dana osoba,  po zapoznaniu się z nią zgłasza się – w tym przypadku -  do mojej siostry, informując, że chce nam podarować np. pościel. Ta opcja zostaje więc wykreślona i nie jest  już „dostępna” dla kolejnych gości.  Oczywiście zamieszczenie informacji o liście prezentów w formie wierszyka nie jest żadnym obowiązkiem. Są różne sposoby, aby poinformować gości o tym, że mamy jakieś życzenia co do podarunków. Można ich np. obdzwonić, rozesłać wiadomości na Facebooku, czy po prostu zwyczajnie napisać w zaproszeniu, bez rymowanek, że lista istnieje. Sposobów jest tyle, ile mamy pomysłów. Pamiętajmy tylko, że jeśli nie informujemy o liście prezentów w zaproszeniu, tylko chcemy to zrobić, nazwijmy to, „nieoficjalnie” (np. poprzez maila) to dobrze byłoby, aby nastąpiło to w momencie kiedy zaproszenia zostały rozesłane, albo przynajmniej krótko po tym. Dodam jeszcze tylko, że  kiedy decydujemy się na opcję, że chcemy dostać pieniądze, to wierszyków na ten temat znajdziecie w Internecie bez liku, więc nie trzeba wymyślać samemu. Podsumowując, teraz - z perspektywy czasu -  myślę, że chyba darowałabym sobie listę i danie gościom możliwości wyboru którejś z opcji. Jednak zbyt dużo nerwów kosztowało mnie to, że ludzie potrafią postąpić w taki właśnie sposób, czyli nie potrafią uszanować twojej prośby. O ile otrzymanie dwóch walizek sztućców nie było moim marzeniem, o tyle ta sama kwota pieniędzy, powtórzona nawet kilkukrotnie, pewnie nie zadziałałaby mi już na nerwy  ; P

Moja własna rymowanka : )

Drodzy Goście! Nie chcemy decydować, co powinniście nam podarować.
Zarówno pieniądz w kopertę schowany, jak i prezent pięknie zapakowany będzie mile widziany.
Lecz jeśli prezentem zechcecie nas obdarować, prosimy w tej sprawie ze świdrową się skontaktować.
Ona listę naszych życzeń przechowuje i chętnie Wam ją zaprezentuje.