sobota, 31 stycznia 2015

ZACHĘCAM DO KORZYSTANIA Z NOWEJ ZAKŁADKI : )

PYTAJCIE - ODPOWIADAJCIE : )

W związku z tym, że na moją skrzynkę, której adres znajdziecie w zakładce KONTAKT przychodzą maile z zapytaniami o różne kwestie związane  ze ślubem postanowiłam dodać tę oto zakładkę (to nie tak, że pisanie na maila nie jest mile widziane, wręcz przeciwnie : )  )  Posłużyć ma ona przede wszystkim temu, aby kontakt ze mną  - jeśli będziecie miały jakieś pytania - był po prostu szybszy. Możecie się też w tym miejscu wymieniać inspiracjami między sobą jeśli zechcecie oczywiście : )  Zachęcam : )


czwartek, 29 stycznia 2015

WIECZÓR PANIEŃSKO-KAWALERSKI




Niektórym parom – choć ja podejrzewam, że bardziej części żeńskiej niż męskiej – wydaje się, że dobrym pomysłem jest połączenie wieczoru kawalerskiego z panieńskim. Nie twierdzę, że jest to totalnie nie do przyjęcia – również w ten sposób możemy fajnie spędzić czas. I o ile pomysł ten wpada nam do głowy dlatego, że nie wyobrażamy sobie żadnej, ale to żadnej imprezy bez naszego ukochanego/ukochanej, gdyż tak naprawdę tylko razem czujemy się dobrze, w porządku. Jeśli jednak ukrytym celem ma być pilnowanie jego/jej, bo wyobrażamy sobie, że on/ona zrobi Bóg wie co, to raczej odradzałabym tego typu posunięcie. Tak wiem, wiele się słyszy, i ja również słyszałam, o „ostatnich wieczorach wolności”, po których to ślub został odwoływany. Cóż mogę powiedzieć? Chyba tylko tyle, że niestety zdarzają się i takie, bądź co bądź , przykre historie. I wiem też, że łatwo się mówi, kiedy ciebie to nie dotyczy: „trudno, stało się”. Myślę sobie jednak także, że w związku, oprócz miłości, bardzo ważne jest ZAUFANIE. Więc jeśli on/ona zdradził cię na wieczorze kawalerskim/panieńskim, to czy nie lepiej, że stało się to zanim związałaś/ związałeś się z tą osobą na całe życie? Poza tym, jeśli nie ufasz jemu/jej do tego stopnia, że planujesz połączyć obydwie te imprezy w jedną, to czy warto w ogóle być w takim związku? Jest to bardzo trudny temat i nie chciałabym się aż tak w niego zagłębiać. Poza tym jest to sprawa naprawdę bardzo indywidualna (tzn., kwestia zaufania, bycia razem, zdrady itd.), i nie wiem czy blog ślubny to  miejsce, gdzie powinno się o tym pisać. Podsumowując pomysł na wspólny wieczór kawalerski z panieńskim – uważam, że kiedy pojawia nam się w głowie taki pomysł należy się  dobrze zastanowić z jakiego tak naprawdę  powodu chcemy spędzić ten wieczór, który powinien być oddzielną imprezą, razem z partnerem.
                                      

niedziela, 25 stycznia 2015

WIECZÓR PANIEŃSKI




Od kilku lub może kilkunastu już lat bardzo popularny.  Stanowi niewątpliwie bardzo ważny element  całej gamy przygotowań oraz „zabiegów” przedślubnych. WIECZÓR PANIEŃSKI we własnej osobie : )  Jak w większości przypadków, moda na tego typu imprezy przywędrowała do nas z Zachodu. Najczęściej organizowany jest tydzień lub dwa tygodnie przed wyznaczoną datą ślubu, co nie oznacza, że nie można takiej imprezy zrobić nawet i miesiąc przed. Co odważniejsi (raczej odważniejsze, w tym akurat przypadku) ryzykują panieńską zabawę dzień przed ślubem. Osobiście nie polecam, z wiadomych względów : ) Impreza owa nie kończy się raczej o godzinie 20:00 – chyba, że jest to wieczór panieński w stylu angielskim, czyli picie herbatki i jedzenie ciasteczek : P    Dobra, taki żart - tak naprawdę nie mam pojęcia jak wyglądają angielskie wieczory panieńskie. Może są bardziej szalone od naszych, mimo wrażenia dominującej flegmy : )  Ok., ale wróćmy do tematu. Zazwyczaj sprawą organizacyjną tejże imprezy zajmuje się świadkowa panny młodej. Dlatego, Drogie Panie, dobrze przemyślcie decyzję odnośnie takiej osoby. Czyli nie wybierajcie kogoś, kto kładzie się spać o 22:00  : )  Jeśli pani młoda decyduje się, aby świadkował jej mężczyzna, wtedy wieczorem zajmuje się zwykle jej najlepsza przyjaciółka, koleżanka, czy też całe ich grono. Po prostu bliska pani młodej żeńska część jej życia – tak to chyba można określić : )  Kiedy najlepiej zabrać się za  organizację? Mniej więcej dwa miesiące przed warto byłoby przemyśleć pewne kwestie, czy zebrać pomysły od dziewczyn, które mają w nim uczestniczyć. Oczywiście jeśli nie wszystkie uczestniczki imprezy znamy, a jesteśmy organizatorkami, warto poprosić panią młodą o listę z numerami telefonów. Minimum miesiąc przed warto porezerwować wszelkiego rodzaju stoliki, limuzyny itd. Ale pamiętajmy, że im bardziej oryginalny pomysł, typu wynajęcie jachtu (tak, rak, są takie wieczory panieńskie, które odbywają się na jachtach), imprezowego autobusu, czy innego bardziej wymyślnego niż klub miejsca, wymagają zorientowania się w wolnych miejscach dużo wcześniej. Myślę, że tak nawet z pół roku. Oczywiście wszelkiego rodzaju tematykę wieczoru, czyli jak się ubieramy – kolory, stroje, nakrycia głowy itp. – ustala organizatorka. Sama, bądź wspólnie z pozostałymi dziewczynami. Należy też przemyśleć kwestię kwoty, jaką chcemy przeznaczyć na różne cele związane z wieczorem i zebrać ją w odpowiednim czasie. Na pewno warto wszystko spisać, zebrać maile od uczestniczek i poinformować je o wybranym terminie, pomysłach i wkładzie pieniężnym. W ten łatwy i szybki sposób wszystkie panie mogą być na bieżąco i ewentualne swoje sugestie przesyłać od razu do wiadomości pozostałych : )  Fajną sprawą są też zabawy i gry, które przeprowadzamy głównie „na” pani młodej – zazwyczaj za „oblanie” zadania karą jest wypicie kieliszka wódki : ) Pomysły na konkursy i zabawy można bez problemu wyszukać w Internecie, ale jak najbardziej wskazana jest kreatywność własna : )))  Najważniejsza jednak jest dobra zabawa, przede wszystkim TEJ NAJWAŻNIEJSZEJ. Dlatego róbmy wszystko, aby czuła, że jest to jej wieczór i zapamiętała go jako miło spędzony czas w cudownym gronie : )


wtorek, 20 stycznia 2015

„CIĘŻARÓWKĄ” DO ŚLUBU : )




Jeśli myślicie Drogie Panie, że tym razem zamieściłam posta o tematyce interesującej raczej Waszych partnerów niż Was, to jesteście w błędzie : ) Wszak nie o tirach będzie dzisiejszy wywód : ) Dzisiejszy temat  jest mi dość bliski, gdyż niedawno sama zostałam mamą. W zasadzie czasy kiedy kobietę, która zaszła w ciąże nie będąc żoną, wytykano palcami minęły już (chyba) bezpowrotnie. Przynajmniej mam taką nadzieję. Dlaczego ta kobieta, która zachodzi w ciążę nie będąc mężatką ma być „gorsza” od tej, która ma męża? Matka to matka, dla dziecka najważniejsze jest to, aby je kochała, nie to, aby miała obrączkę na palcu. Niestety czasami jeszcze słychać grzmiące głosy oraz widać krzywe spojrzenia ludzi, dla których nie do wyobrażenia jest fakt posiadania dziecka bez ślubu. Kiedyś było tak, że jak tylko  okazało się, że kobieta jest w ciąży załatwiało się ślub w najszybszym terminie, tak aby jeszcze nie było widać „brzuszka”. Dziecko musiało urodzić się w małżeństwie. Nastały czasy, których parom już się tak nie śpieszy – kiedy okazuje się, że spodziewają się potomka, a nie są jeszcze małżeństwem, już rzadko kiedy decydują się na zorganizowanie ślubu w pośpiechu. I bardzo dobrze. Przyznam, że ja będąc w ciąży nie raz myślałam o tym, co bym zrobiła, gdybym rzeczywiście zaszła w nią kiedy byliśmy jeszcze  z moim mężem narzeczeństwem. Myślę, że wybralibyśmy jedno z dwóch rozwiązań. Albo wzięlibyśmy ślub cywilny, w gronie – dosłownie - rodzinnym, z uroczystym obiadem po ceremonii. Albo nie bralibyśmy w ogóle ślubu i poczekali z tym aż ja urodzę, dojdę po porodzie do siebie i będę gotowa na przygotowania. Wprawdzie z małym dzieckiem mogłabym nie mieć tyle czasu na te wszystkie „ceregiele”, długie siedzenie przed komputerem, objeżdżanie zespołów, kwiaciarni, jubilerów, itd., ale uważam, że jak się chce to można. Szczególnie dzisiaj – w dobie Internetu, kiedy tak wiele można załatwić nie wychodząc z domu. No tak, tylko trzeba mieć jeszcze czas, żeby do tego Internetu zasiąść, a z moim dzieckiem mogłoby to być rzeczywiście ciężkie, gdyż Liliana, choć ma dopiero pół roku, daje się swoją żywotnością we znaki : ) W sumie to chyba nie tylko dziwię się parom, które ze względu na dziecko decydują się na zorganizowanie ślubu na prędce, ale też trochę podziwiam. Dlaczego? Głównie chodzi mi o panie. Wiadomo, że w ciąży bywa różnie. Jedna kobieta przechodzi ją bez żadnych problemów, inna niestety już tak łatwo nie ma. Słyszałam nawet historię, w której to pani młoda zaraz po wyjściu z kościoła uciekła na bok, bo chwyciły ją mdłości i zwymiotowała. Ja akurat żadnych większych „rewolucji” nie przechodziłam, ale na przykład w pierwszym trymestrze chodziłam strasznie zmęczona. Ciągle byłam senna, nie miałam po prostu ani grama energii. Nie wspomnę, że spać chodziłam między 21 a 22 – u mnie to bardzo szybko, gdyż zazwyczaj kładę się o godzinie 23:30. Nie wyobrażam więc sobie zabawy na weselu do białego rana. A chyba głupio byłoby nie wytrwać na własnej imprezie : )  Nie wspomnę o tym, że (choć może nie powinnam o tym pisać : ) ) chciałam też wypić na własnym weselu : )  Jest jeszcze kwestia wyglądu. Oczywiście nie chodzi mi o to, że kobiety w ciąży wyglądają źle. Przecież to taki piękny czas w życiu każdej niewiasty. I wiem też, że – jak  w kwestii mdłości i samopoczucia - również z tyciem wygląda to różnie. I znowu – w moim przypadku było tak, że już na samym początku przytyłam 3 kilogramy i od razu, momentalnie, straciłam talię. Wiem więc, że tylko i wyłącznie wściekałabym się, że muszę założyć suknię, która nie podkreśli, ale zatuszuje to i owo. Pamiętajmy, aby w tym przypadku (jak w każdym innym z resztą, jednak ten jest dość wyjątkowy) nie słuchać innych, tylko samej (samych) siebie.

czwartek, 15 stycznia 2015

OBRĄCZKI cz. 2

Tym razem mniej słów i co nieco zdjęć : )  Wszystkie pochodzą ze strony internetowej firmy YES (www.yes.pl), której odwiedzenie polecam. Mają teraz sporo promocji : )))
























środa, 14 stycznia 2015

OBRĄCZKI




Niewątpliwie obrączki stanowią dosyć istotny (naprawdę?! : P) element całej ceremonii zaślubin. O ile cała impreza może odbyć się, na przykład bez kamerzysty (bo ktoś może chcieć mieć tylko pamiątkę w postaci zdjęć), o tyle już bez obrączek się nie da : )  Ja przynajmniej nie wiem nic na temat młodych par próbujących zawrzeć związek małżeński bez GPSów : )  Kiedyś, tzn. w czasach moich rodziców, czyli jakieś 30 - 40 lat temu, podobno nie tak łatwo było z obrączkami. Zdarzało się, że trzeba było załatwiać je jakąś „okrężną drogą”, co więcej, bardzo często dostępne były tylko w jednym „wzorze”. Jak spojrzymy w przeszłość to zauważymy, że „moda obrączkowa” zmieniała się na przestrzeni lat nie tylko pod względem „wzorów”, ale także pod względem szerokości, czy też grubości. Obrączki moich dziadków  były, według mnie, baaardzo szerokie. Natomiast moich rodziców już mniej. Oczywistą oczywistością : )  jest to, że dzisiaj można przebierać w rozmaitych „okazach” do momentu dostania oczopląsu. Niektóre firmy oferują nawet zaprojektowanie swojej własnej obrączki tak, aby była niepowtarzalna. Do wyboru jest także kolor – już nie tylko złoto, ale srebro, białe złoto, czy nawet różowe mają teraz swój czas. Co do naszego wyboru – osobiście bardzo podobają mi się obrączki, które są zdobione kamieniami. Najlepiej większą ich ilością. Widziałam takie, które mają tylko trzy kamyki lub tylko jeden, ale szczerze mówiąc te nie robią na mnie większego wrażenia. Nic zachwycającego. Zresztą obrączka wcale nie musi zachwycać. Dla mnie to bardziej pewien symbol niż biżuteria, którą powinno się chwalić wszystkim na około. W końcu stanęło na bardzo, ale to bardzo klasycznych obrączkach. I bardzo dobrze. Okazało się wszakże, iż gdybym wzięła sobie obrączkę choćby z jednym małym kamyczkiem już nigdy nie mogłabym jej zmniejszyć, gdy schudnę, ani powiększyć jeśli przytyję – tego po prostu nie da się zrobić, gdy obrączka zdobiona jest kamieniem. I  rzeczywiście, miesiąc przed ślubem musiałam swoją zmniejszyć, bo bardzo schudłam. I nie wiem czy nie będę musiała zrobić tego znowu już całkiem niedługo, bo czuję, że jest mi luźna. Wzięliśmy obrączki z klasycznego, żółtego złota. Bardzo lubię białe złoto, różowe także mi się bardzo podoba, jednak większość obrączek z białego złota (które, bądź co bądź, kosztują niemałe pieniądze) niestety zmienia swój kolor na blado żółty. Widziałam osobiście u osób, które zakupiły obrączki z białego złota właśnie. Poza tym, my z mężem zanieśliśmy do jubilera 5 starych pierścionków, z których miały zostać zrobione nasze obrączki, dzięki temu zapłaciliśmy za nie o połowę mniej. Czyli nie 1600 zł, ale 800 zł : ) Poszliśmy do „zwykłego” jubilera, raczej mniej znanego niż wszystkie te ”wielkie” firmy z biżuterią, których  nazw nie będę tu wymieniać : )  „Nasz” jubiler mieści się w Gdańsku przy ul. Grunwaldzkiej i nazywa się Czarkowski. Polecam. Mają duży wybór. Pana poznaliśmy na targach ślubnych w Tczewie. To właśnie On uświadomił mnie, że nie można zmienić rozmiaru obrączki z kamieniami. Według mnie najważniejsze jest, aby pamiętać czego symbolem są owe obrączki.  Myślę też, że panowie powinni docenić ich użyteczność. Bo czyż nie wewnątrz obrączek większość par, jeśli nie wszystkie, graweruje między innymi datę ślubu? Tak więc żegnajcie krzywe spojrzenia żon, gdy on zapomina o rocznicy ślubu. Panowie, jesteście uratowani!!! : P