Kontynuując temat ślubu Kasi i Michała chciałabym przejść do
tematu miejsca, w którym odbyło się wesele wspomnianej pary. Zajazd Ren Iwiczno – również tam, ja i
mój ówczesny narzeczony wybraliśmy się swego czasu, gdy poszukiwaliśmy sali
weselnej na swoje przyjęcie. Ci, którzy śledzą mojego bloga być może pamiętają
z jakiego powodu nie zdecydowaliśmy się na tamto miejsce? Otóż sala, którą oferowali była dość ładna. Ogólnie
zajazd, czy też hotel znajduje się w bardzo ładnym miejscu, bo nad jeziorem. Wszystko
byłoby super, gdyby nie fakt, że ośrodek Ren
nie dysponował wystarczającą liczbą (jak dla nas) miejsc noclegowych, a
dodatkowo za nocleg każdego gościa liczyli sobie dość dużo. Innym powodem
naszej rezygnacji z tego miejsca był fakt, że podłoga na sali była śliska (bo
wyłożona płytkami). Dla tych, którzy właśnie pomyśleli sobie, że jestem jakaś
„nawiedzona” – otóż uczestniczyłam w naprawdę
dużej ilości przyjęć weselnych i
niestety niezbyt fajnie wspominam te, na których zamiast wirować w tańcu
wirowałam niczym na lodzie. Zawsze w takich sytuacjach zastanawiałam się „ Dlaczego
ludzie wybierając miejsce na weselną potańcówę nie zwracają uwagi na takie
rzeczy?” I jednocześnie postanowiłam, że
jeśli kiedykolwiek wyjdę za mąż, to wybierając miejsce wesela zwrócę uwagę na
to czy „nie przejadę się” na parkiecie. Ok.,
tyle wyjaśniania moich „dziwactw”, a teraz może przejdźmy do właściwego tematu
; )
Okazuje się, że od czasu kiedy ja
i mój mąż byliśmy w Iwicznie wiele się tam zmieniło. Tzn. hotel został
rozbudowany i dodatkowo ośrodek
wzbogacił się o nową salę weselną zwaną gawrą. Jest to wiata, która znajduje
się prawie przy samym brzegu jeziora. Ma
duże oszklone okna i prezentuje się naprawdę super. Myślę, że mogłabym dzisiaj
brać to miejsce pod uwagę gdybym planowała wesele. Napisałam „mogłabym”, gdyż
sama nie jestem do końca pewna po tym co
usłyszałam od Kasi, gdy relacjonowała mi na gorąco przygotowania do wesela i
jeszcze dopowiedziała kilka rzeczy już po. Pierwszy raz spotkałam się z tym, że
właściciele sali - oprócz tego, że liczą sobie jakąś tam kwotę za każdego
gościa, wiadomo – doliczają jeszcze opłatę dodatkową za ….. wynajem sali. W tym
przypadku było to 3000 zł. Nie wiadomo do końca za co… Czyli Kasia i Michał zapłacili (podaję
przykładową kwotę) dajmy na to 160 zł od
osoby plus te 3000 zł. Przy załatwianiu noclegów natomiast wyszło, że nawet
jeśli w pokoju dwuosobowym będzie tylko jedna osoba to i tak para młoda musi
zapłacić za dwie…. Czyli 120 zł.
Ciekawe co w przypadku gdy w pokoju spały 3 osoby? Czy nie warto byłoby
zawalczyć o to, by również zapłacić tylko za dwie? Ja bym spróbowała : p Inną
kwestią , która „wyszła po drodze” była
ta dotycząca dzieci. Do lat 5 mają one miejscówkę darmową w Renie, natomiast od 6 do 8 lat płaci się
połowę ceny za dziecko. Ale uwaga! W przypadku dzieci do lat 5 miejsce za free obowiązuje tylko wtedy, gdy dziecko
będzie…. siedziało u rodzica na kolanach, nie zaś na dodatkowym krześle…… Jak
to usłyszałam to to był ten moment, w którym opadła mi szczęka – dosłownie! Ok., rozumiem, że np. roczne dziecko nie
usiądzie samo na krześle tylko raczej będzie u rodzica na tych kolanach, ale
już np. czteroletnie? No jak można wymyślać TAKIE zasady. Co jeszcze mi się nie
spodobało to fakt, że Ren nie jest
skory, by pozwolić młodej parze, aby dekoracje sali zrobiła firma zewnętrzna.
Oni mają swoją osobę i w zasadzie do niej wszystkich przekonują.
Ogólnie miejsce jest fajne, nie
myślcie, że ma tylko wady : p Jest pięknie usytuowane i sala jest również
warta uwagi. Jednak owe „zasady” mnie na pewno bardziej zniechęciłyby do tego
miejsca niż zachęciły. Jeszcze gdyby to wszystko było jasno powiedziane na
samym początku, ale niestety tak nie było. Jeśli miałabym polecić to miejsce to
chyba tylko osobom, które nie mają ograniczonego budżetu weselnego.