sobota, 31 października 2015

ZAJAZD REN IWICZNO




Kontynuując temat  ślubu Kasi i Michała chciałabym przejść do tematu miejsca, w którym odbyło się wesele wspomnianej pary. Zajazd Ren Iwiczno – również tam, ja i mój ówczesny narzeczony wybraliśmy się swego czasu, gdy poszukiwaliśmy sali weselnej na swoje przyjęcie. Ci, którzy śledzą mojego bloga być może pamiętają z jakiego powodu nie zdecydowaliśmy się na tamto miejsce?  Otóż sala, którą oferowali była dość ładna. Ogólnie zajazd, czy też hotel znajduje się w bardzo ładnym miejscu, bo nad jeziorem. Wszystko byłoby super, gdyby nie fakt, że ośrodek Ren nie dysponował wystarczającą liczbą (jak dla nas) miejsc noclegowych, a dodatkowo za nocleg każdego gościa liczyli sobie dość dużo. Innym powodem naszej rezygnacji z tego miejsca był fakt, że podłoga na sali była śliska (bo wyłożona płytkami). Dla tych, którzy właśnie pomyśleli sobie, że jestem jakaś „nawiedzona” – otóż uczestniczyłam w  naprawdę  dużej ilości przyjęć weselnych i niestety niezbyt fajnie wspominam te, na których zamiast wirować w tańcu wirowałam niczym na lodzie. Zawsze w takich sytuacjach zastanawiałam się „ Dlaczego ludzie wybierając miejsce na weselną potańcówę nie zwracają uwagi na takie rzeczy?”  I jednocześnie postanowiłam, że jeśli kiedykolwiek wyjdę za mąż, to wybierając miejsce wesela zwrócę uwagę na to czy „nie przejadę  się” na parkiecie. Ok., tyle wyjaśniania moich „dziwactw”, a teraz może przejdźmy do właściwego tematu ; )  
Okazuje się, że od czasu kiedy ja i mój mąż byliśmy w Iwicznie wiele się tam zmieniło. Tzn. hotel został rozbudowany i  dodatkowo ośrodek wzbogacił się o nową salę weselną zwaną gawrą. Jest to wiata, która znajduje się prawie  przy samym brzegu jeziora. Ma duże oszklone okna i prezentuje się naprawdę super. Myślę, że mogłabym dzisiaj brać to miejsce pod uwagę gdybym planowała wesele. Napisałam „mogłabym”, gdyż sama nie jestem do końca  pewna po tym co usłyszałam od Kasi, gdy relacjonowała mi na gorąco przygotowania do wesela i jeszcze dopowiedziała kilka rzeczy już po. Pierwszy raz spotkałam się z tym, że właściciele sali - oprócz tego, że liczą sobie jakąś tam kwotę za każdego gościa, wiadomo – doliczają jeszcze opłatę dodatkową za ….. wynajem sali. W tym przypadku było to 3000 zł. Nie wiadomo do końca za co…   Czyli Kasia i Michał zapłacili (podaję przykładową kwotę)  dajmy na to 160 zł od osoby plus te 3000 zł. Przy załatwianiu noclegów natomiast wyszło, że nawet jeśli w pokoju dwuosobowym będzie tylko jedna osoba to i tak para młoda musi zapłacić za dwie….   Czyli 120 zł. Ciekawe co w przypadku gdy w pokoju spały 3 osoby? Czy nie warto byłoby zawalczyć o to, by również zapłacić tylko za dwie? Ja bym spróbowała : p    Inną kwestią , która „wyszła po drodze”  była ta dotycząca dzieci. Do lat 5 mają one miejscówkę darmową w Renie, natomiast od 6 do 8 lat płaci się połowę ceny za dziecko. Ale uwaga! W przypadku dzieci do lat 5 miejsce za free obowiązuje tylko wtedy, gdy dziecko będzie…. siedziało u rodzica na kolanach, nie zaś na dodatkowym krześle…… Jak to usłyszałam to to był ten moment, w którym opadła mi szczęka – dosłownie!  Ok., rozumiem, że np. roczne dziecko nie usiądzie samo na krześle tylko raczej będzie u rodzica na tych kolanach, ale już np. czteroletnie? No jak można wymyślać TAKIE zasady. Co jeszcze mi się nie spodobało to fakt, że Ren nie jest skory, by pozwolić młodej parze, aby dekoracje sali zrobiła firma zewnętrzna. Oni mają swoją osobę i w zasadzie do niej wszystkich przekonują. 
Ogólnie miejsce jest fajne, nie myślcie, że ma tylko wady : p   Jest pięknie usytuowane i sala jest również warta uwagi. Jednak owe „zasady” mnie na pewno bardziej zniechęciłyby do tego miejsca niż zachęciły. Jeszcze gdyby to wszystko było jasno powiedziane na samym początku, ale niestety tak nie było. Jeśli miałabym polecić to miejsce to chyba tylko osobom, które nie mają ograniczonego budżetu weselnego.


wtorek, 6 października 2015

ŚLUB KASI I MICHAŁA




Zabieram się już nie wiem od kiedy do napisania posta (choć pewnie nie skończ się na jednym : ) )   na temat ślubu mojej koleżanki Kasi, którą mieliście już okazję „poznać”. To o Jej panieńskim, między innymi, były poprzednie posty.  Nadszedł czas, żeby w końcu opisać TEN DZIEŃ  : )   Myślę, że nie muszę mówić o tym, iż oczywiście starałam się robić mnóstwo zdjęć, aby móc je Wam pokazać : ) 
Ślub Kasi i Michała miał miejsce dnia 11.09.2015 roku. Ceremonia odbyła się w małym, urokliwym kościółku w Klonówce, choć Kasia rozważała (bardzo poważnie) złożenie przysięgi w wielkiej katedrze w Pelplinie. Jak się okazało po wstępnych rozmowach z tamtejszym księdzem, ślub narzeczonych nie mógł odbyć się w tamtym miejscu, gdyż katedra nie udziela ślubów w piątki : 0    Jak się okazuje, wzięcie ślubu właśnie w piątek w „zwykłym” kościele nie jest problemem, ale katedra pelplińska ma zakazane wyprawiać w ten dzień takowe uroczystości. Koniec końców problem Kasi (bo bardzo długo miała wątpliwości czy zdecydować się na tę katedrę, gdyż obawiała się, że Ona i Jej narzeczony „znikną” w ogromnych murach budynku, czy jednak  na mały kościółek) sam się rozwiązał, tak można powiedzieć : )   Sama doradziłam Jej, by pomyślała o wzięciu ślubu właśnie w piątek, gdyż, jak już wiecie, ja również „hajtałam się” tego dnia tygodnia i nie żałuję ani trochę. Choć u nas wyniknęło to raczej z pewnej niemiłej historii, którą stali czytelnicy dobrze znają.
Jako bardzo przejęta ślubem Kasi Jej wierna koleżanka  : P  doradziłam  także w kwestii kwiatów. Wspominałam, że ślub i wesele odbyły się w klimatach żeglarskich/morskich, w związku z tym rządziły kolory biały i niebieski. No i Kasi bardzo zależało na tym, aby kwiaty w Jej bukiecie, a także te we wszelkich dekoracjach również były w tej kolorystyce. Kasia zastanawiała się jaki gatunek kwiatów najpiękniej prezentowałby się kolorze niebieskim. I wtem ja ruszyłam z podpowiedzią : )  Nie tylko bardzo lubię hortensje (bo są piękne i sama miałam je na swoim ślubie : )  ),  ale wiem także, że te w kolorze niebieskim prezentują się naprawdę ładnie, bo miałam okazję widzieć je na własne oczy na ślubie innej Kasi : )  Na swoim miałam w kolorze różowym tak dla przypomnienia : P    Więc poleciłam je Kasi i oczywiście posłuchała swej koleżanki-ślubnej maniaczki : )  Hortensje  w  bukiecie pani młodej oraz te w dekoracjach kościelnych i weselnych wyglądały cudownie.  Sam Kościół (skupiamy się dziś na ślubie, nie na weselu)  wyglądał  przecudnie. Każda ławka była przystrojona białym materiałem i niebieskimi kwiatami, a na posadzce były rozstawione białe duże lampiony. Myślę, że gdyby Kasia i Michał brali ślub w katedrze w Pelplinie cały ten urok w ogóle nie miałby miejsca. Nawet gdyby pani dekoratorka zużyła tonę kwiatów i tyleż samo białego materiału : P