Jeśli ktoś myśli (tak jak ja na
początku), że nagranie 10 minutowego teledysku to przysłowiowa bułka z masłem, pryszcz i takie tam jeszcze,
jest w błędzie. Jeśli decydujecie się na nagranie podziękowań dla swoich
rodziców musicie być gotowi na dość
ciężką harówę – no chyba, że ten kto Was nagrywa chce po prostu Was nagrać, nie
zaś nagrać Was dobrze. My z mężem poświęciliśmy na nagranie naszego teledysku 9
godzin. Nie wiem czy to dużo czy mało. Być może są tacy, którym zajęło to o
wiele więcej czasu, a mi się tylko wydaje, że nasz teledysk był czaso- i
pracochłonny. W każdym bądź razie wyszliśmy z domu w pewną majową niedzielę o
godzinie 14:00, a wróciliśmy (w tą samą niedzielę na szczęście ; P ) o godzinie
23:10…… nieźle padnięci. Byliśmy
przygotowani (tylko) na jakieś 3, 4 godziny kręcenia. Myślę, że Pan Paweł (nasz
kamerzysta) również nie spodziewał się, że wszystko zajmie nam aż tyle czasu
(aczkolwiek powinien być tego świadom – w końcu każdy choć trochę zna siebie, a
Pan Paweł jest prawdziwym profesjonalistą - dba o detale i szczegóły, więc
chyba nie mogło nam to zająć mniej godzin – ogólnie byliśmy i jesteśmy pod
wrażeniem pracy jaką z nami wykonał). Warto
było. Film ten stanowi przepiękną i wzruszającą pamiątkę. Prawie wszyscy
goście płakali na prezentacji – nawet najtwardsi faceci, w co nie uwierzyłabym,
gdybym nie zobaczyła na własne oczy. O mojej mamie już nie wspomnę - po prostu ryczała jak bóbr. Ja sama popłakałam
się dopiero, gdy po całym weselnym zgiełku obejrzałam ten teledysk na spokojnie
w domu (w końcu w dniu ślubu byłam umalowana zwykłym tuszem, a nie
wodoodpornym, więc sami rozumiecie : P ). Miło jest wiedzieć, że taka pamiątka
dla rodziców była strzałem w dziesiątkę. I choć nasz teledysk nie był smutny i
nie było naszym zamiarem doprowadzenie rodziców (a tym bardziej gości) do łez,
to jednak świadomość, iż wzruszyliśmy tyle serc dodatkowo podniosła „wartość”
naszych podziękowań. I o to chodzi. Dla takiego efektu naprawdę warto przygotować
podziękowania dokładnie i solidnie oraz poświęcić na ich nagranie 9 godzin.
Albo nawet więcej : D
niedziela, 30 marca 2014
środa, 26 marca 2014
NASZE PODZIĘKOWANIA
Autor:
Kamila
O tym w jaki sposób ja i mój mąż
moglibyśmy podziękować rodzicom zaczęłam myśleć jeszcze wtedy, kiedy nawet nie
byliśmy zaręczeni : ) Nie żebym miała fioła na tym punkcie – po prostu
kiedy na weselu mojej koleżanki po raz
kolejny zobaczyłam to, co zwykle miałam okazję oglądać kiedy przychodziła pora
na podziękowania stwierdziłam, że zawczasu należy zebrać jakieś pomysły na coś
w miarę oryginalnego. Tym bardziej, że podziękowania mogą stanowić naprawdę
piękny i wyjątkowy oraz zapadający w pamięć element przyjęcia weselnego. Mając
cały czas w głowie podziękowania z pewnego wesela z roku 2005 (o których
wspominałam w poprzednim poście) próbowałam wymyślić coś równie fajnego i
wzruszającego. Na samym początku stwierdziłam, że moglibyśmy z mężem
również powiedzieć parę słów do
mikrofonu – może jakąś rymowankę, może coś „poważniejszego”. Szybko jednak
doszłam do wniosku, że nie dałabym rady. Mimo, że na własnym weselu trzymałam
się dobrze, tzn. nie było momentu, żebym się popłakała (aczkolwiek taki, żebym
się wzruszyła był nie jeden), to jednak „wygłoszenie” jakiejś „mowy” przed
wszystkimi mogło by się skończyć niczym innym jak ściśniętym gardłem. Poza tym
o ile ja nie mam w zasadzie większych problemów z „występowaniem” przed „publicznością”,
to mój mąż niekoniecznie za tym przepada. Następnie przyszło mi do głowy, aby
to, co chcemy im powiedzieć nagrać. Wymyśliłam, że usiądziemy przed kamerą i
powiemy wcześniej ułożony tekst. I to już była jakaś myśl, która zaczęła kiełkować w głowie – nagrać film z
podziękowaniem dla rodziców, to było to, co mogłoby stanowić wyjątkowy wyraz
naszej wdzięczności. Tak więc narodził się pomysł czegoś w rodzaju teledysku,
który po prostu puścimy w trakcie wesela. Finalnie wyszło tak, że teledysk w ogóle
nie ma formy występu przed kamerą. Wprawdzie w trakcie jego kręcenia
próbowaliśmy powiedzieć coś prosto do obiektywu, ale wyszło to tak sztucznie,
że stwierdziliśmy, iż nie jest to dobry pomysł. Dużą ilość pomysłów na nasz
film podsunął nam pan Paweł (ten sam kamerzysta, który nagrywał nasze wesele),
inne były nasze własne. Tak oto powstało to co możecie obejrzeć klikając w link
poniżej : )
piątek, 21 marca 2014
PODZIĘKOWANIA DLA RODZICÓW
Autor:
Kamila
Wydaje mi się nieistotnym fakt
czy rodzice (jak to jeszcze często się dzisiaj zdarza) finansują Wasz ślub i
wesele, czy też robicie to na własną rękę – podziękowania, moim zdaniem, należą
im się bezdyskusyjnie. Poza tym, idea podziękowań nie powinna odnosić się do
aspektu sfinansowania przyjęcia - to jest raczej jasne. Ideę powinien stanowić fakt
wyrażenia wdzięczności za wszystko, za całokształt. A podejrzewam, że w wielu
przypadkach jest za co dziękować. Ja na przykład mogłabym stworzyć listę, która
pewnie miałaby trochę metrów : ) Wystarczy pomyśleć ile rodzice musieli przejść
z większością z nas kiedy byliśmy w tzw. okresie buntu, czyli dojrzewania. Tak ciężko było nam wtedy przyjąć do
wiadomości jakiekolwiek racje czy argumenty płynące z ich ust… Dlatego uważam,
że tę kwestię należy przemyśleć bardzo
starannie. Nie chodzi o to, aby kupić drogie prezenty, nie w tym rzecz. Najważniejsze
jest to, aby podziękowania były wyjątkowe. Takie z serca. Od dawien dawna (ale
na szczęście zmienia się i to) standardem na weselu było wręczenie rodzicom
bukietów kwiatów, czy koszy ze słodyczami
oraz zaśpiewanie im „Sto lat”.
Dodatkowo - czego nie znoszę chociaż jako mała dziewczynka byłam tym zachwycona
i „marzyłam”, aby także na swoim weselu tak zrobić - zatańczenie z nimi w
kółeczku do piosenki „Cudownych rodziców
mam”. Naprawdę cieszę, że ten „rytuał” odchodzi już w zapomnienie. Uwierzcie,
że na ilu weselach bym nie była (a zaliczyłam ich sporo – przynajmniej tak mi
się wydaje, bo około 20) podziękowania praktycznie w 90 % wyglądały tak samo.
Aż w końcu, w roku 2005, poszłam na jedno, na którym ten moment był zupełnie inny. Było widać, że para młoda naprawdę
przygotowała się do tej chwili. Rodzicom wręczono pięknie oprawione zdjęcia młodych,
które dodatkowo zawierały ułożony przez nich wiersz dla rodziców, który to
został odczytany przez mikrofon wszystkim zgromadzonym. Było to tak wzruszające,
że na pewno już zawsze będę to pamiętać. I o to chodzi. Nie tylko rodzice,
aczkolwiek przede wszystkim, powinni mieć
co wspominać, ale warto też wziąć pod uwagę gości. Nie chodzi oczywiście o to,
żeby skupić się na próbie zaimponowania innym. Po prostu uważam, że miło jest
potem słyszeć, iż to właśnie nasze podziękowania dla rodziców kogoś urzekły,
wzruszyły, że ktoś nigdy ich nie zapomni, itd. Wiem, bo sama miałam okazję
usłyszeć parę komplementów. Zatem w kolejnym poście (lub postach – zależy ile
będę miała do powiedzenia na ten temat : ) ) przybliżę nasze podziękowania : D
poniedziałek, 17 marca 2014
WIOSNA (?)
Autor:
Kamila
Początkowo tytuł posta miał być bez znaku zapytania, jednak
po tym co „przeżyłam” w weekend oraz co widziałam dzisiaj stwierdziłam, że nie
ma co za szybko się cieszyć, że już przyszła na dobre. W sobotę i niedzielę tak
wymarzłam mimo tego, że na wycieczkę do Torunia wzięłam jednak zimową kurtkę
oraz długie kozaki. Dzisiaj natomiast przez moją miejscowość przeszła taka wichura,
że przez praktycznie cały dzień nie było prądu. Ale dobrze, o pogodzie nie będziemy
rozprawiać. Dlaczego wiosna i dlaczego w Różowych Inspiracjach, oraz jaki ma to
związek z tematyką bloga, czyli ślubami? : ) Otóż przeglądając ostatnio zdjęcia
z telefonu mojego męża natknęłam się na
te, które zrobił mi podczas zbierania malin na działce teściów. Jakoś tak od
razu zachciało mi się zjeść te maliny (ciekawe czemu : ) ) i zatęskniłam za
piękną pogodą. A że maliny są różowe dlatego mogą znaleźć się na blogu ; ) Poza
tym, już niedługo zacznie się sezon na pyszne owoce (mmm, truskawki) i świeże warzywa.
A przecież, i tutaj nie będę zbyt odkrywcza, nie ma nic lepszego dla naszej
cery, samopoczucia i figury niż skarby natury : ) – nawet się zrymowało : ) A
to przed ślubem (i nie tylko zresztą) jest niesłychanie istotne. Żadne
suplementy diety nie zastąpią nam naturalnych witamin jakie zawierają owoce i
warzywa choćbyśmy nie wiem ile ich brały. W końcu zależy nam na tym, aby
wyglądać zdrowo, promiennie i czuć się lekko prawda? Warto więc przed TYM DNIEM
posłuchać mamy i grzecznie zjadać odpowiednią porcję owoców i warzyw : D
poniedziałek, 10 marca 2014
PINK MAKE UP? : )
Autor:
Kamila
Oczywiście
tytuł posta nie ma na celu sugerować, że jedyną „właściwą” opcją kolorystyczną
makijażu ślubnego jest różowy : ) Jak pisałam w ostatnim poście traktującym o make upie, w doborze
kolorystyki warto kierować się tym co pasuje nam najlepiej. Jeśli w dniu ślubu
chciałybyśmy wyglądać odmiennie niż na co dzień to ważne jest, aby wcześniej
skorzystać z opcji jaką jest próbny makijaż ślubny. Możemy z niej korzystać
dowoli, jednak większość panien młodych decyduje się z reguły na jedną „próbę”,
bo po prostu większości z nas finanse nie pozwalają na więcej. Nie ukrywam, że,
moim zdaniem, ta kwestia powinna być rozwiązana jakoś inaczej. Ja na przykład
wolałabym móc popróbować wielu różnych opcji, ale za jakąś rozsądną cenę. Na
przykład wykupić jakiś karnet na cały dzień czy temu podobne i oddać się w ręce
specjalistów, którzy przez kilka godzin wypróbują na mnie w jakim rodzaju
makijażu wyglądam najlepiej, biorąc przy tym pod uwagę nie tylko mój typ urody,
ale także suknię, fryzurę, biżuterię….. Mam wrażenie, że takich
profesjonalistów po prostu brakuje. Być może są takie miejsca, gdzie obsługa
przyszłej panny młodej wygląda tak, jak ja bym to widziała, ale szczerze
mówiąc nie słyszałam o nich. Jest to w
zasadzie odrębny temat i pewnie jeszcze się wypowiem w tej kwestii przy innej
okazji : ) Oczywiście nie muszę dodawać, że warto dużo wcześniej zorientować
się, który z salonów kosmetycznych znajdujących się w naszej okolicy, lub która
pani makijażystka ma najlepsze rekomendacje. Najlepiej popytać inne panny młode
o zdanie. Jest jeszcze jedna opcja - zawsze możemy zrobić sobie makijaż ślubny
same, pod warunkiem, że mamy do tego tzw. dryg oczywiście. Nawet sama
rozważałam taką opcję, ale ostatecznie odrzuciłam ją. Pamiętajmy, że decyzja o
samodzielnym wykonaniu makijażu wiąże
się z zakupem w miarę profesjonalnych kosmetyków. Na pewno podkładu, gdyż jest
to najważniejsza rzecz w makijażu. Dbry podkład to wydatek minimum 120 zł
(chyba, że jest promocja). Z cieniami sprawa jest trochę łatwiejsza, gdyż już
za niewielką kwotę można zakupić takie, które będą się dobrze trzymały na
powiekach. Reszta „przyborów” makijażowych nie musi pochodzić z najwyższej
półki. Za skorzystaniem z usług pani kosmetyczki przekonało mnie też to, że mam wrażenie, iż cały czas nie potrafię
dobrać dobrego do swojej cery koloru. Nie żebym będąc bladą twarzą kupowała
sobie odcień w stylu piasku Egiptu : ), ale uważam, że ciężko jest znaleźć
taki, który byłby naprawdę idealny. Tym bardziej, że często makijażystki łączą ze
sobą dwa odcienie, aby uzyskać ten właściwy, więc kto wie czy rzeczywiście nie
potrzebowałabym dwóch nowych podkładów. No na pewno nie miałabym oporów, aby je
sobie zakupić, ale jest ktoś kto pewnie nie byłby zbyt zadowolony (podpowiedź:
Mąż) : D
Subskrybuj:
Posty (Atom)