wtorek, 22 grudnia 2015

ALL I WANT FOR XMAS IS..... : D

No właśnie : )  Czego Wam życzyć z okazji zbliżających się Świąt? Myślę, że najlepsze życzenia to takie, w których życzy się tej drugiej osobie, aby to czego pragnie po postu się ziściło : )  Więc tego życzę Wam i ja. Aby była w Was odwaga  i wiara w to, że chcieć to znaczy móc. 
I oczywiście wspaniałych oświadczyn, przygotowań do ślubów i cudownych imprez weselnych! ; D

Wesołych Świąt!!! : D

Kamila

 

poniedziałek, 21 grudnia 2015

AHOJ TAM NA OKRĘCIE! : D




Pamiętam, iż wspominałam już o tym, że ślub oraz wesel Kasi i Michała miały swój temat wiodący jakim był styl morski, czy też żeglarski, jak wiele razy mówiła o nim Kasia. Postaram się tym razem wiele nie pisać, gdyż moim zdaniem zdjęcia, które zrobiłam wystarczą za tysiąc słów. I jak wiemy, obraz przemawia do nas lepiej niż słowa : )   Napiszę więc tylko ogólnie.
 Jeśli chodzi o kościół to temat poruszyłam już, pisząc o samej ceremonii  ślubnej. Teraz czas na dekoracje sali : )   Goście nie siedzieli przy jednym długim stole, jak to zazwyczaj bywa, tylko przy kilkunastu okrągłych stolikach. W jednym ze swoich wcześniejszych postów (bardzo wczesnych : ) )   wspominałam, że nie jestem zwolenniczką okrągłych stołów na weselach. Zawsze wydawało mi się, że jeden wielki bardziej „jednoczy” gości i sprawia, że czują się „bliżej” pary młodej. Ale może było tak dlatego, że nigdy wcześniej nie miałam okazji być na weselu z okrągłymi stołami właśnie. Aż do wesela Kasi i Michała oczywiście : )    Przyznam, że okrągłe stoły po kilka osób zamiast jednego dużego  wyglądają BARDZO elegancko. Jednak rzeczywiście, przynajmniej ja osobiście, miałam poczucie lekkiego „wyobcowania” i bycia „daleko” od pary młodej.
Co bardzo mi się podobało to fakt, że każdy stolik miał swoją nazwę. Oczywiście związaną z tematyką żeglarską. I tak na przykład, ja siedziałam przy stole co nazywał się Jeziorak, czyli jak jezioro, nad którym leżą Siemiany na Warmii. A stolik pary młodej nazywał się Bałtyk : )  Bardzo fajny pomysł. Fajnym pomysłem było też umieszczenie w łódce, która stała wewnątrz sali butelek z piwem. Kro miał ochotę mógł skorzystać : )  Sztućce były powiązane „liną żeglarską” i ogólnie stoły wyglądały przepięknie. Nawet z okryciami krzeseł, które były koloru zielonego, i którym Kasia tak bardzo była przeciwna. Koniec końców ta zieleń okazała się być w idealnym odcieniu, który pięknie komponował się z resztą. Z resztą – zobaczcie sami : )










wtorek, 1 grudnia 2015

ZAJAZD REN IWICZNO bis : )




Kiedy spotkałam się z Kasią (tak, tą sama, której ślub ostatnio opisuję jak widać z niezbyt zadowalającą – przynajmniej mnie – częstotliwością) zwróciła mi uwagę, że post o zajeździe Ren, w którym odbyło się Jej przyjęcie weselne jest niezbyt pozytywny. Że wyszło tak, jakbym nie miała nic dobrego do powiedzenia na temat tego miejsca. Otóż od razu mówię, iż jest to nieprawda : )    Gdy planowałam treść poprzedniego posta miała być ona zupełnie inna – tzn. miał on traktować ogólnie o Renie, wraz z jego pozytywami oraz „niedociągnięciami”. Niestety lub też „stety”, czasami w trakcie pisania „wychodzą” zupełnie inne treści niż się planowało na początku. Przynajmniej mi się tak zdarza dość często. Nie usprawiedliwiam się : p     Próbuję tylko wytłumaczyć dlaczego wyszło tak, a nie inaczej, gdyż przyznam, sama zauważyłam, już po skleceniu poprzedniego posta, że skupia się on w sumie tylko na negatywach. Po prostu, gdy już napisałam o tym wszystkim co w Renie nie do końca było ok., to okazało się, że treści jest już tak dużo, a jak zapewne wiecie wpisy na blogu nie powinny być nie wiadomo jak rozległymi laboratami. No i koniec końców wyszło jak wyszło : )   Wszystko Kasi wytłumaczyłam i chyba się na mnie nie gniewa : )  Postanowiłam też naprawić swój błąd i zamierzam w takim razie wypowiedzieć się teraz pozytywnie : )  Bo pozytywów było dużo.      
Piękne miejsce. Przepiękne. O tym już wspominałam. Wspominałam, że gdybym teraz brała ślub to na pewno miałabym je na uwadze . Sama wszak miałam wesele nad jeziorem : )  Po drugie, sala jest przestronna, przeszklona, w większości z drewna co tworzy niepowtarzalny klimat. Na zewnątrz są kanapy i stoliki, można wyjść, usiąść, porozmawiać….. Można także pójść ciemną nocą na pobliski pomost. Hotel jest skromny, aczkolwiek elegancki. Muszę też powiedzieć, że duże wrażenie zrobił na mnie manager Zajazdu Ren, który zajął się nami – gośćmi – gdy czekaliśmy po przyjeździe na miejsce aż pojawi się młoda para. Przywitał wszystkich, powiedział w skrócie co gdzie jest i kiedy zobaczył, że nadjeżdżają młodzi zachęcał do okrzyków oraz braw. Było to bardzo miłe i profesjonalne według mnie. I było to coś, z czym nie często miałam okazję się zetknąć. Zazwyczaj osobami witającymi są osoby z obsługi, szef kuchni, panie kelnerki. I zazwyczaj takie przywitanie ogranicza się do chleba i soli, nie zaś do wesołego „nawoływania” : )   W zasadzie  manager nie tylko przywitał weselników, ale także przez całą imprezę pomagał obsłudze, nalewając wino czy roznosząc potrawy. Jak to mówią „to się chwali” : ) 
W następnym poście chciałabym się skupić na przecudownie wyglądających stołach weselnych oraz dekoracjach sali ogólnie, tak więc będzie trochę zdjęć, które z wielkim zaangażowaniem pstrykałam do upadłego ; )