poniedziałek, 25 listopada 2013

WYBIERAMY ZAPROSZENIA


 
Jak większość rzeczy w  życiu również wybór zaproszeń jest kwestią gustu. A wiadomo, że o gustach się nie dyskutuje. Każda para ma prawo wybrać takie zaproszenia jakie podobają jej się najbardziej, lub też jakie uzna za stosowne. Nie można więc określić jakie one powinny być. Po prostu muszą Wam odpowiadać i tyle. Zaproszenia można dostosować  do kolorystyki wesela, ale nie trzeba. W tym przypadku, jeśli wolicie, mogą one stanowić zupełnie coś odrębnego od całości. Ale mogą też jak najbardziej z tą całością być powiązane. Jeśli przyjęcie weselne odbywa się pod jakimś hasłem czy w konkretnym stylu, to w takim przypadku lepiej aby WSZYSTKO tworzyło ze sobą spójną „jedność”, a więc zaproszenia muszą pasować do reszty.  Można też zdecydować się na zakup gotowych lub zrobić je samemu. Opcji jest wiele. Pamiętać jednak przy tym wszystkim należy o tym, że to właśnie one są pierwszym „kontaktem” gości z naszym ślubem i weselem. Z nami. Jest to swego rodzaju wizytówka, więc warto zadbać o to, aby były przede wszystkim estetyczne. Nie muszą być wyszukane, ani drogie, ale, podkreślę raz jeszcze, estetyczne. Jest to moje zdanie, które wynika z własnego doświadczenia. Już mówię o co chodzi.  Otóż, swego czasu przyszło do mnie zaproszenie na ślub mojej koleżanki. I przyznam się, że było to pierwsze (i w zasadzie jedyne jak do tej pory) zaproszenie, które zdecydowałam się wyrzucić do kosza i nie zachować go na pamiątkę. A wiecie, że przechowuję zaproszenia, gdyż już o tym wspominałam. Owe zaproszenie było zrobione przez parę młodą na komputerze. I nie byłoby w tym nic złego, bo jak już wspominałam, każdy ma prawo do własnego gustu, gdyby nie kilka szczegółów. Grafika sprawiała wrażenie jakby była pierwszą lepszą ściągniętą z Internetu. W sumie każdemu podoba się co innego, ale sprawę pogorszył fakt,że kartonik był krzywo i bardzo nieładnie zgięty w pół. Poza tym (no niestety, jestem czepialska), imię i nazwisko było wypisane okropnym pismem. Wiem, że nie każdy musi być obdarzony umiejętnością stawiania pięknych liter, ale jeśli wiemy, że nasze pismo pozostawia wiele do życzenia to może lepiej wydrukować imiona i nazwiska, lub poprosić kogoś kto ładnie pisze, aby zrobił to za nas? Naprawdę, owe zaproszenie wiele straciło na „atrakcyjności” przez te mankamenty. Dlatego właśnie ważna jest przede wszystkim estetyka. Szczególnie należy o tym pamiętać jeśli decydujemy się robić zaproszenia sami. Reszta w tym przypadku to już sprawa drugorzędna.











czwartek, 21 listopada 2013

KOLEJNY POST W Pink YOURSELF! : D









TO JEST MÓJ SEN……………. cz. 2




Jak obiecałam poprzednio, oto reszta zasad „zdrowego snu”. No to jedziemy : )

Po czwarte: RUCH! Myślę, że nie od dzisiaj wiadomo, że ma on wpływ nie tylko na to jak śpimy, ale też na pozostałe sfery naszego zdrowia i życia, więc chyba komentarz jest zbędny. UWAGA! Wykonywanie ćwiczeń przed samym snem nie spowoduje jednak , że będziemy lepiej spały. Raczej nas pobudzi i „ożywi”. Dlatego najlepiej ruszać się rano lub po południu.
Po piąte: jak zapewne wiecie od swoich babć ciepłe mleko pomaga zasnąć. Dlatego, że ciepło uspokaja, a poza tym zawarty w mleku wapń pomaga w produkcji melatoniny, która jest niezbędna do snu.
Po szóste: temperatura w pomieszczeniu. Powinna wynosić od 15 do 20  stopni Celsjusza. Uwierzcie mi, ja jestem okropnym zmarźlakiem i uwielbiam ciepełko, ale w mojej sypialni, w porównaniu zresztą domu, panuje chłód. Nie śpię oczywiście wśród sopli lodu, ale temperaturę mam taką, jaka powinna być : )
Po siódme: ciepła kąpiel – podobnie jak mleko z tymże ciepła woda w żaden sposób nie przyczynia się do produkcji melatoniny : )
Po ósme: nie objadamy się przed samym pójściem do łóżka! Ostatni posiłek przed spaniem powinien być zjedzony jakieś 2-3 godziny wcześniej.
Po dziewiąte: jeśli nie możesz zasnąć wstań, pójdź do sąsiedniego pokoju i poczytaj. W żadnym wypadku nie włączaj telewizora czy komputera – to tylko pogorszy sprawę. Ale przeczytanie rozdziału książki czy artykułu z Womens’ Health powinno pomóc ; )

Moje Drogie, myślę, że nie muszę specjalnie przekonywać, iż same super kosmetyki, czy najdroższe nawet zabiegi w salonie nie wystarczą jeśli nie zadbamy o odpowiednie wysypianie się, bo tylko ten "zdrowy sen" ma na nas pozytywny wpływ. Zresztą na jakości naszego snu powinnyśmy  skupiać się nie tylko przed tak ważnym dniem jakim dla większości kobiet jest ślub, ale powinnyśmy dbać o nią przez całe nasze życie. Zresztą nie tylko przestrzeganie zasad "zdrowego snu" jest w tym przypadku niezbędne. Istotne są również wszelakie inne działania, które pomogą nam zadbać o naszą sferę duchową, czy też psychiczną, która jest przecież tak bardzo istotna dla ładnego wyglądu. Ale o tym w kolejnych postach : ) 

Zdjęcie z magazynu Women's Health



Zdjęcie z magazynu Women's Health

niedziela, 17 listopada 2013

ZAPRASZAM DO Pink Yourself! : D

Zdjęcie z magazynu Women's Health

TO JEST MÓJ SEN…………….cz. 1


 
Nie od dzisiaj wiadomo, że sen uważany jest za najlepszy kosmetyk jakim mogła nas obdarzyć natura. Niestety, jak pokazują przeróżne statystyki, coraz więcej ludzi śpi za mało. Problem dotyczy bardziej kobiet niż mężczyzn, gdyż to my, drogie Panie, jesteśmy tą stroną bardziej emocjonalną. A emocje są ściśle powiązane ze snem…. I tak się koło zamyka. Często, aby „rozwiązać” problem sięgamy po tabletki nasenne, co nie jest dobrym pomysłem. Mimo, że producenci coraz to nowszych leków przekonują, iż te ani nie uzależniają, ani nie powodują otępienia na drugi dzień, ja raczej jestem nastawiona sceptycznie do takiego „rozwiązania”. W numerze drugim magazynu Women’s Health, który jakiś czas temu miałam okazję Wam polecać, znalazłam świetny artykuł na temat snu właśnie. Zachęcam do przeczytania. Tym czasem przedstawię Wam kilka pierwszych (reszta w następnym poście)  zasad dobrego snu, które zostały w nim opisane.

Po pierwsze: Nie ważne czy jest środek tygodnia, czy też dzień wolny – ważne by wstawać zawsze o tej samej porze. Wiadomo, że w tygodniu , kiedy musimy wyjść rano do pracy czy szkoły trzymanie się tej zasady jest prostsze, ale jak pisze autor artykułu, w dni wolne nie należy sobie folgować. Ja codziennie wstaję koło 7:20, natomiast w weekend koło 8:30. Wydaje mi się, że ta godzinka więcej to nie jest jakieś przestępstwo. Ciekawe tylko czy zgodził by się ze mną ten kto wymyślił te zasady : D
Po drugie: nie powinno się zasypiać przy (absolutnie) żadnym świetle.
Po trzecie: powinniśmy się kłaść wtedy, kiedy odczuwamy, że już na nas pora. Niby logiczne, ale przyznajcie się ile razy postanowiłyście „przeczekać” kryzys, bo leciał fajny film? A potem kiedy się skończył i postanowiłyście się położyć okazało się, że nie możecie zasnąć?



Zdjęcie z magazynu Women's Health


Zdjęcie artykułu o śnie z Women's Health


czwartek, 14 listopada 2013

NAUKI PRZEDŚLUBNE




Nauki przedślubne to zdecydowanie temat, który często budzi wiele kontrowersji. I nie mówię tutaj o kwestii ich użyteczności czy też nie, bo jest to sprawa powodująca lawinę jakże często zaciętych dyskusji. Choć ogólne zasady ich „przejścia” są raczej bardzo do siebie podobne w każdym zakątku naszego cudownego kraju, to jednak wszystko zależy też od tego na jakiego prowadzącego nauki trafimy. Są więc dwie opcje. Albo pójdzie gładko. Albo nie : D   Jeśli traficie na kogoś kto przeprowadzenie tych zajęć uważa za swoją życiową misję to  łatwo na pewno nie będzie. Ale spokojnie, wszystko jest do przejścia.
Każda para dostaje od księdza arkusz, na którym znajduje się tabelka, w której muszą się znaleźć podpisy oraz pieczątki prowadzącego. Pieczątki, które zbiera się na kartce z nauk należy „złożyć” u księdza najpóźniej na jakieś dwa, trzy miesiące przed terminem ślubu. Warto się zorientować odpowiednio wcześniej czy na nauki można się zapisać indywidualnie, czy też musi się zebrać większa grupa ludzi i trzeba się liczyć z konkretnymi terminami. Zachęcam, żeby to sprawdzić, aby potem nie okazało się, że jest za późno. Wiem też, ale jest to raczej domena dużych miast, że nauki można odbyć jakby zaocznie, w trybie weekendowym przyspieszonym czy coś takiego. Ale za to chyba trzeba więcej zapłacić (jednak do końca pewna nie jestem). Dobrym pomysłem jest podpytać samego księdza o sprawę nauk, a dokładniej o jakieś namiary na osoby, które je przeprowadzają. My właśnie załatwiliśmy tę sprawę bardzo szybko dzięki temu, że ksiądz polecił nam kilka osób, z których mogliśmy wybrać. Mieliśmy także to szczęście, że na nauki mogliśmy zapisać się indywidualnie : )