sobota, 31 maja 2014

MARATON ŚLUBNY : )



 
Miniony tydzień był dla mnie bardzo intensywny. A w zasadzie jego końcówka. Nigdy nie przypuszczałabym, że zdarzy mi się kiedykolwiek być na dwóch weselach. I to dzień po dniu : ) Jak to możliwe? Oczywiście jedna z par miała ślub w piątek, a druga w sobotę. Wszystko prawie na dwóch różnych końcach Polski. No dobra, może trochę przesadzam : /  Do pary numer jeden, czyli naszych znajomych Kasi i Przemka, pognaliśmy na ślub do Torunia. Do pary numer dwa, czyli mojej Kuzynki Kasi oraz Bartka, zerwaliśmy się na drugi dzień z rana, by zdążyć dojechać do Węgorzewa na Mazurach. Był to dla mnie i dla męża niezły maraton, tym bardziej, że akurat trafiły się upalne dni. Możecie sobie tylko wyobrazić jak ciężko jest znieść tyle godzin podróży samochodem w słońcu. No ale daliśmy radę : ) Dobrze, ale nie o przejechanych w słońcu kilometrach mają być moje wywody : )  W końcu byłam na dwóch weselach pod rząd, więc mam o czym opowiadać  : ) Pewnie nie o wszystkim od razu, ale myślę, że w  najbliższym czasie pojawi się mnóstwo  jakichś relacji i ciekawostek. Dodam jeszcze, że od czasu mojego własnego były to pierwsze śluby, na których byłam. Cieszę się więc, że mam jakieś „świeże” , nowe,  ślubne wrażenia i doświadczenia do opisania. Oczywiście zdjęcia również mam – z wielkim skupieniem robiłam ich miliony, żeby tylko mieć z czego wybierać. Jak sobie o tym wspomnę to żal mi tylko trochę mojego męża, gdyż nie mógł ruszyć rosołu dopóki nie porobiłam zdjęć winietek, prezencików i dekoracji stołu tak, by były jeszcze w nienaruszonym stanie : ) Mam też wrażenie, iż mam tyle do opowiedzenia, że długo zajęło mi  zastanawianie się od czego zacząć. Aż w końcu mnie olśniło! No przecież od sukienki panny młodej : )  Dla nas kobiet jest to zawsze temat numer jeden jeśli chodzi o wesele i tak już chyba zostanie : ) A ja mam w zanadrzu aż dwie panny młode i dwie totalnie  różne kreacje ślubne, co jest oczywiście na plus dla mnie, gdyż będę miała o czym pisać, porównywać, wypowiadać się : ) Żeby było sprawiedliwie zaczniemy od pani młodej, która miała ślub w piątek, czyli od Kasi numer 1.  Coming soon…… ; D

czwartek, 29 maja 2014

WINIETKI - ustawienie




Zastanawiałam się czy jest coś jeszcze co mogłabym dodać w temacie winietek. Przyszło mi do głowy, że może warto wspomnieć o ich ustawieniu. Ale spokojnie, nie będę się wymądrzać o tym, gdzie która winietka powinna stać – czy ta z napisem ciocia Kazia bliżej rogu stołu czy jednak na środku ; D   Chodzi mi o to, że warto wcześniej powiadomić lokal, w którym ma się odbyć nasze przyjęcie, że takie winietki pojawią się na naszym weselu. Oczywiście jeśli kierownik sali czy manager o to nie zapytają. Zazwyczaj jednak obsługa „doświadczona” organizacją wesel sama wie o co dopytać. Czasami jednak coś może komuś umknąć  - w końcu wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Dlatego dobrze jest kiedy my, para młoda, również się solidnie przygotujemy, zanotujemy różne pytania czy kwestie do poruszenia – nawet te najbardziej oczywiste. Więc, o co chodzi z tym ustawieniem winietek? O nic innego jak o ustalenie czy para młoda lub ich świadkowie lub może jeszcze ktoś inny z rodziny ma to zrobić dzień wcześniej, czy może zrobi to ktoś z obsługi sali. Jak się okazuje rożnie to bywa. Na przykład, u mojej siostry było tak, że to ja i ona pojechałyśmy dzień wcześniej ustawić bileciki z nazwiskami. I  dlatego chyba wydawało mi się, że tak jest wszędzie, bo jak zapytałam w Szarlocie o której najlepiej miałabym podjechać w czwartek, żeby porozstawiać winietki to jakież było moje zdziwienie kiedy pan Gienio (kierownik sali, bardzo miły pan : ) ) powiedział mi, że obsługa się wszystkim zajmie. Wystarczyło więc tylko, że przygotowaliśmy wcześniej sobie z mężem rozpiskę w Excelu – odwzorowaliśmy ustawienie stołów  „z lotu ptaka” i „usadziliśmy” przy nich odpowiednio  kolejne nazwiska. Tak gotowy dokument przesłaliśmy do Szarloty. Potem należało już tylko dostarczyć winietki : ) Dodam, że obsługa spisała się dobrze – każda stała na swoim miejscu : D

wtorek, 27 maja 2014

WINIETKI-PREZENCIKI




Winietki z nazwiskami jak i prezenciki-podziękowania dla gości weselnych  również należą do dekoracji stołu weselnego. Nie muszą być przy tym nie wiadomo jak wymyślne czy dekoracyjne. Wystarczy, że, przede wszystkim, są wykonane ze starannością. Mogą one (winietki jak i prezenciki) także stanowić – jak w przypadku innych dekoracji czy elementów – jedną całość z kolorystyką czy motywem przewodnim wesela, ale oczywiście nie muszą . Jak zawsze wybór i decyzja zależy od Państwa Młodych (no dobra,  bardziej od Pani Młodej ; P ), ich wyobraźni oraz tego co im się podoba. Nie muszę chyba mówić, że w moim przypadku winietki jak najbardziej współgrały z całą resztą : )  Kolorystycznie oczywiście. Dodatkowo  były nie tylko winietkami, ale także prezencikiem–podziękowaniem dla gości. Na ten „patent” natrafiłam również zupełnie przypadkowo – jak na pomysł z udekorowaniem wstążką i cekinami świeczników – przeglądając Internet. Znalazłam zdjęcie, na którym winietka to było pudełeczko, w którym ukryte było coś słodkiego dla każdego gościa. Pomyślałam, że również chciałabym mieć coś takiego. Wprawdzie nie znalazłam takich samych pudełeczek jak na owym zdjęciu, ale moim zdaniem znalazłam ładniejsze. Nasze winietki-prezenciki to były pudełeczka w kształcie serca. Dodatkowo przewiązane były kremową kokardką (serce oczywiście było w kolorze jasnego różu : ) )  Przez kokardkę przewleczony był bilecik z imieniem i nazwiskiem, natomiast z drugiej strony pudełeczka przyklejona była karteczka z krótkim wierszykiem-podziękowaniem. W środku umieściliśmy małe, słodkie, kwadratowe czekoladki : ) Cały „zestaw” zamówiliśmy w sklepie internetowym Venarti (www.venarti.pl), o którym już miałam okazję wspomnieć – to właśnie od nich zamówiliśmy drewniane etui na płyty CD z podziękowaniami dla rodziców.  Warto, decydując się na zakup takich czy innych pudełeczek, zorientować się wcześniej czy dotrą one do nas już złożone, czy też trzeba będzie je złożyć samemu, jak to było w naszym przypadku. My musieliśmy: złożyć pudełeczko, włożyć czekoladkę, stworzyć kokardkę oraz przewlec bilecik z nazwiskiem i wszystko ładnie zawiązać. Zajęło nam to nie mało czasu, bo 6 godzin. Nie ukrywam, że po takim pudełkowym i kokardkowym maratonie byłam dość zmęczona. A wszystko musiało być gotowe na następny dzień, gdyż rano trzeba było zawieźć winietki do Szarloty – był to tzw. ostatni dzwonek, ponieważ winietki przyszły do nas dopiero w środę po południu, a wesele, przypominam, mieliśmy nie w sobotę, a w piątek. Miały być  tydzień szybciej, ale wniknęły jakieś opóźnienia. Być może spowodowane tym, że poprosiliśmy o małą modyfikację zamówienia, choć z drugiej strony wydaje mi się, że wszystko zamówiliśmy odpowiednio wcześnie tak, aby nie bawić się w składanie na ostatnią chwilę. Wyszło trochę inaczej. Nie wnikałam już w „co, jak i dlaczego” – byłam szczęśliwa, że w końcu doszły. W każdym bądź razie, z wszystkim zdążyliśmy : D








piątek, 16 maja 2014

O ŚWIECZNIKACH SŁÓW KILKA : )




Pomysł na udekorowanie stołu weselnego kulami kwiatowymi zrodził się w mojej głowie jeszcze w momencie kiedy nawet nie wiedziałam, że kiedykolwiek wyjdę za mąż ; P  Po prostu kiedyś, gdzieś zobaczyłam jak pięknie prezentują się takie kule i stwierdziłam, że jeśli nadejdzie taki dzień, w którym zacznę planować swój ślub to będę chciała, aby tego typu dekoracje były częścią wystroju. Natomiast jeśli chodzi o wspomniane we wcześniejszym poście i dzisiejszym tytule świeczniki to w zasadzie natknęłam się na nie któregoś dnia przeglądając zdjęcia dekoracji w Internecie. Znalazłam kilka fotek, na których stół weselny był udekorowany szklanymi świecznikami. Wyglądały one jak duże kieliszki do wina czy innego napoju alkoholowego. Zazwyczaj na zdjęciach pojawiały się parami - jeden był zawsze wyższy, drugi niższy. I nie było by w tejże dekoracji nic takiego nadzwyczajnego (oprócz tego, że takie świeczniki potrafią naprawdę stworzyć przyjemny  nastrój), gdyby nie to, że były one dodatkowo udekorowane wstążeczką w odpowiednim kolorze. W toku dalszego przeglądania zdjęć znalazłam świeczniki udekorowane wstążką, która dodatkowo była udekorowana małymi, świecącymi cekinami : ) Takich świeczników w sprzedaży nie ma – przynajmniej ja nie znalazłam – może nie umiem szukać? Ale w zasadzie po co głowić się nad znalezieniem takowych jeśli wszystko (tzn. ową dekorację ze wstążki) możemy wykonać sami. Wystarczy trochę precyzji i cierpliwości. No i akcesoria: odpowiednie do kolorystyki wesela wstążki oraz cekiny do przyklejenia. I dobry klej. Najlepszy jest taki, który nadaje się do sklejania ze sobą różnego rodzaju powierzchni, czy materiałów – pamiętajmy, że w takim przypadku musimy połączyć ze sobą szkło i materiał z jakiego wykonana jest wstążka. No i trzeba przymocować cekiny do wstążki. Wbrew pozorom popularny Super Glue nie jest w tym przypadku dobrym pomysłem. I co ważne, należy kupić klej, który zastygając robi się przeźroczysty. Jeśli chodzi o nasze świeczniki to oczywiście wstążka, która je ozdabiała była koloru różowego : ) , cekiny były srebrne, a świeczka wstawiona do środka miała kolor kremowy. Wszystko to razem tworzyło naprawdę fajną całość, nie wspominając już o tym jak ładnie prezentowało się na stole wśród kremowo-różowych kul kwiatowych : D




niedziela, 11 maja 2014

PANI ASIA OD WIĄZANEK ŚLUBNYCH i dekoracje moich marzeń




Podsumowując „cykl” kwiatowy chciałabym wspomnieć troszeczkę szerzej o wspaniałej „Pani Asi od wiązanek  ślubnych” z kwiaciarni Fiołek z Kościerzyny.  W zasadzie wszystko co chcę powiedzieć mogłabym ująć jednym zdaniem: Każdemu życzę takiej współpracy. Dlaczego Pani Asia jest taka wspaniała? Dlatego, że dzięki Niej stół weselny był udekorowany w taki sposób o jakim zawsze marzyłam. Sala w Szarlocie sama w sobie nie potrzebowała żadnych dodatkowych dekoracji – przynajmniej według mnie nie trzeba było zawieszać niczego dodatkowego na ścianach, suficie, itp. Więc w  tym przypadku najważniejszą rolę odgrywał właśnie stół. Został udekorowany kulami kwiatowymi z hortensji i piwonii, o których już miałam okazję wspomnieć przy okazji poprzednich postów. Do tego element dekoracji stanowiły świeczniki (o których będzie oddzielny post), a nawet winietki-prezenciki dla gości (o nich też będzie szerzej w oddzielnym opisie). Pani Asia spędziła ze mną naprawdę sporo czasu tłumacząc mi różne rzeczy i omawiając ze mną każdy szczegół. Dzieliła się chętnie swoimi radami i spostrzeżeniami niczego mi nie narzucając. Myślę, że widziała, iż bardzo zależy mi na tym, aby te dekoracje były takie, jakimi je sobie wymarzyłam. Wiedziałam dokładnie jak  wszystko ma wyglądać i pewnie widać było mój strach i niepewność czy to się w ogóle uda. Podsumowując, nie zawiodłam się ani trochę. Gdy weszliśmy w końcu z mężem na salę pierwsze co zrobiłam to skierowałam wzrok na stoły. Był to moment, w którym nawet zachciało mi się płakać – oczywiście ze wzruszenia, że jest tak pięknie, a nie dlatego, że coś jest nie tak : P  Jednocześnie pomyślałam sobie: „WOOOOOW!”  Drugi raz chciało mi się płakać, gdy pojechaliśmy rozliczyć się z Panią Asią. I nie chodziło wcale o rachunek za dekoracje ; ) Po prostu ta kobieta wykonała kawał dobrej, solidnej roboty, o czym nie omieszkałam Jej powiedzieć. Oprócz tego dodałam, że bardzo Jej dziękuję, bo teraz mogę mówić, że najpiękniejsze dekoracje sali jakie kiedykolwiek widziałam to te, które były na moim własnym weselu : D



www.fiolek.pl
szczerze zachęcam do współpracy z kwiaciarnią Fiołek : )