Miniony tydzień był dla mnie
bardzo intensywny. A w zasadzie jego końcówka. Nigdy nie przypuszczałabym, że
zdarzy mi się kiedykolwiek być na dwóch weselach. I to dzień po dniu : ) Jak to
możliwe? Oczywiście jedna z par miała ślub w piątek, a druga w sobotę. Wszystko
prawie na dwóch różnych końcach Polski. No dobra, może trochę przesadzam : / Do pary numer jeden, czyli naszych znajomych
Kasi i Przemka, pognaliśmy na ślub do Torunia. Do pary numer dwa, czyli mojej
Kuzynki Kasi oraz Bartka, zerwaliśmy się na drugi dzień z rana, by zdążyć
dojechać do Węgorzewa na Mazurach. Był to dla mnie i dla męża niezły maraton, tym
bardziej, że akurat trafiły się upalne dni. Możecie sobie tylko wyobrazić jak
ciężko jest znieść tyle godzin podróży samochodem w słońcu. No ale daliśmy radę
: ) Dobrze, ale nie o przejechanych w słońcu kilometrach mają być moje wywody :
) W końcu byłam na dwóch weselach pod rząd,
więc mam o czym opowiadać : ) Pewnie nie
o wszystkim od razu, ale myślę, że w najbliższym czasie pojawi się mnóstwo jakichś relacji i ciekawostek. Dodam jeszcze,
że od czasu mojego własnego były to pierwsze śluby, na których byłam. Cieszę
się więc, że mam jakieś „świeże” , nowe, ślubne wrażenia i doświadczenia do opisania. Oczywiście
zdjęcia również mam – z wielkim skupieniem robiłam ich miliony, żeby tylko mieć
z czego wybierać. Jak sobie o tym wspomnę to żal mi tylko trochę mojego męża,
gdyż nie mógł ruszyć rosołu dopóki nie porobiłam zdjęć winietek, prezencików i
dekoracji stołu tak, by były jeszcze w nienaruszonym stanie : ) Mam też
wrażenie, iż mam tyle do opowiedzenia, że długo zajęło mi zastanawianie się od czego zacząć. Aż w końcu
mnie olśniło! No przecież od sukienki panny młodej : ) Dla nas kobiet jest to zawsze temat numer
jeden jeśli chodzi o wesele i tak już chyba zostanie : ) A ja mam w zanadrzu aż
dwie panny młode i dwie totalnie różne
kreacje ślubne, co jest oczywiście na plus dla mnie, gdyż będę miała o czym
pisać, porównywać, wypowiadać się : ) Żeby było sprawiedliwie zaczniemy od pani
młodej, która miała ślub w piątek, czyli od Kasi numer 1. Coming soon…… ; D
sobota, 31 maja 2014
czwartek, 29 maja 2014
WINIETKI - ustawienie
Autor:
Kamila
Zastanawiałam się czy jest coś
jeszcze co mogłabym dodać w temacie winietek. Przyszło mi do głowy, że może
warto wspomnieć o ich ustawieniu. Ale spokojnie, nie będę się wymądrzać o tym,
gdzie która winietka powinna stać – czy ta z napisem ciocia Kazia bliżej rogu
stołu czy jednak na środku ; D Chodzi
mi o to, że warto wcześniej powiadomić lokal, w którym ma się odbyć nasze przyjęcie,
że takie winietki pojawią się na naszym weselu. Oczywiście jeśli kierownik sali
czy manager o to nie zapytają. Zazwyczaj jednak obsługa „doświadczona”
organizacją wesel sama wie o co dopytać. Czasami jednak coś może komuś umknąć - w końcu wszyscy jesteśmy tylko ludźmi.
Dlatego dobrze jest kiedy my, para młoda, również się solidnie przygotujemy,
zanotujemy różne pytania czy kwestie do poruszenia – nawet te najbardziej
oczywiste. Więc, o co chodzi z tym ustawieniem winietek? O nic innego jak o
ustalenie czy para młoda lub ich świadkowie lub może jeszcze ktoś inny z
rodziny ma to zrobić dzień wcześniej, czy może zrobi to ktoś z obsługi sali. Jak
się okazuje rożnie to bywa. Na przykład, u mojej siostry było tak, że to ja i
ona pojechałyśmy dzień wcześniej ustawić bileciki z nazwiskami. I dlatego chyba wydawało mi się, że tak jest
wszędzie, bo jak zapytałam w Szarlocie o której najlepiej miałabym podjechać w
czwartek, żeby porozstawiać winietki to jakież było moje zdziwienie kiedy pan
Gienio (kierownik sali, bardzo miły pan : ) ) powiedział mi, że obsługa się wszystkim
zajmie. Wystarczyło więc tylko, że przygotowaliśmy wcześniej sobie z mężem
rozpiskę w Excelu – odwzorowaliśmy ustawienie stołów „z lotu ptaka” i „usadziliśmy” przy nich odpowiednio
kolejne nazwiska. Tak gotowy dokument przesłaliśmy
do Szarloty. Potem należało już tylko dostarczyć winietki : ) Dodam, że obsługa
spisała się dobrze – każda stała na swoim miejscu : D
wtorek, 27 maja 2014
WINIETKI-PREZENCIKI
Autor:
Kamila
Winietki z nazwiskami jak i prezenciki-podziękowania
dla gości weselnych również należą do
dekoracji stołu weselnego. Nie muszą być przy tym nie wiadomo jak wymyślne czy
dekoracyjne. Wystarczy, że, przede wszystkim, są wykonane ze starannością. Mogą
one (winietki jak i prezenciki) także stanowić – jak w przypadku innych
dekoracji czy elementów – jedną całość z kolorystyką czy motywem przewodnim
wesela, ale oczywiście nie muszą . Jak zawsze wybór i decyzja zależy od Państwa
Młodych (no dobra, bardziej od Pani Młodej
; P ), ich wyobraźni oraz tego co im się podoba. Nie muszę chyba mówić, że w
moim przypadku winietki jak najbardziej współgrały z całą resztą : ) Kolorystycznie oczywiście. Dodatkowo były nie tylko winietkami, ale także
prezencikiem–podziękowaniem dla gości. Na ten „patent” natrafiłam również
zupełnie przypadkowo – jak na pomysł z udekorowaniem wstążką i cekinami
świeczników – przeglądając Internet. Znalazłam zdjęcie, na którym winietka to
było pudełeczko, w którym ukryte było coś słodkiego dla każdego gościa.
Pomyślałam, że również chciałabym mieć coś takiego. Wprawdzie nie znalazłam
takich samych pudełeczek jak na owym zdjęciu, ale moim zdaniem znalazłam
ładniejsze. Nasze winietki-prezenciki to były pudełeczka w kształcie serca.
Dodatkowo przewiązane były kremową kokardką (serce oczywiście było w kolorze jasnego
różu : ) ) Przez kokardkę przewleczony
był bilecik z imieniem i nazwiskiem, natomiast z drugiej strony pudełeczka przyklejona
była karteczka z krótkim wierszykiem-podziękowaniem. W środku umieściliśmy
małe, słodkie, kwadratowe czekoladki : ) Cały „zestaw” zamówiliśmy w sklepie
internetowym Venarti (www.venarti.pl), o którym
już miałam okazję wspomnieć – to właśnie od nich zamówiliśmy drewniane etui na
płyty CD z podziękowaniami dla rodziców.
Warto, decydując się na zakup takich czy innych pudełeczek, zorientować
się wcześniej czy dotrą one do nas już złożone, czy też trzeba będzie je złożyć
samemu, jak to było w naszym przypadku. My musieliśmy: złożyć pudełeczko,
włożyć czekoladkę, stworzyć kokardkę oraz przewlec bilecik z nazwiskiem i wszystko
ładnie zawiązać. Zajęło nam to nie mało czasu, bo 6 godzin. Nie ukrywam, że po
takim pudełkowym i kokardkowym maratonie byłam dość zmęczona. A wszystko
musiało być gotowe na następny dzień, gdyż rano trzeba było zawieźć winietki do
Szarloty – był to tzw. ostatni dzwonek, ponieważ winietki przyszły do nas
dopiero w środę po południu, a wesele, przypominam, mieliśmy nie w sobotę, a w
piątek. Miały być tydzień szybciej, ale wniknęły jakieś opóźnienia. Być może spowodowane tym, że poprosiliśmy o małą
modyfikację zamówienia, choć z drugiej strony wydaje mi się, że wszystko
zamówiliśmy odpowiednio wcześnie tak, aby nie bawić się w składanie na ostatnią
chwilę. Wyszło trochę inaczej. Nie wnikałam już w „co, jak i dlaczego” – byłam szczęśliwa,
że w końcu doszły. W każdym bądź razie, z wszystkim zdążyliśmy : D
poniedziałek, 19 maja 2014
piątek, 16 maja 2014
O ŚWIECZNIKACH SŁÓW KILKA : )
Autor:
Kamila
Pomysł na udekorowanie stołu
weselnego kulami kwiatowymi zrodził się w mojej głowie jeszcze w momencie kiedy
nawet nie wiedziałam, że kiedykolwiek wyjdę za mąż ; P Po prostu kiedyś, gdzieś zobaczyłam jak pięknie
prezentują się takie kule i stwierdziłam, że jeśli nadejdzie taki dzień, w
którym zacznę planować swój ślub to będę chciała, aby tego typu dekoracje były
częścią wystroju. Natomiast jeśli chodzi o wspomniane we wcześniejszym poście i
dzisiejszym tytule świeczniki to w zasadzie natknęłam się na nie któregoś dnia
przeglądając zdjęcia dekoracji w Internecie. Znalazłam kilka fotek, na których
stół weselny był udekorowany szklanymi świecznikami. Wyglądały one jak duże
kieliszki do wina czy innego napoju alkoholowego. Zazwyczaj na zdjęciach
pojawiały się parami - jeden był zawsze wyższy, drugi niższy. I nie było by w tejże
dekoracji nic takiego nadzwyczajnego (oprócz tego, że takie świeczniki potrafią
naprawdę stworzyć przyjemny nastrój),
gdyby nie to, że były one dodatkowo udekorowane wstążeczką w odpowiednim
kolorze. W toku dalszego przeglądania zdjęć znalazłam świeczniki udekorowane
wstążką, która dodatkowo była udekorowana małymi, świecącymi cekinami : )
Takich świeczników w sprzedaży nie ma – przynajmniej ja nie znalazłam – może
nie umiem szukać? Ale w zasadzie po co głowić się nad znalezieniem takowych
jeśli wszystko (tzn. ową dekorację ze wstążki) możemy wykonać sami. Wystarczy
trochę precyzji i cierpliwości. No i akcesoria: odpowiednie do kolorystyki
wesela wstążki oraz cekiny do przyklejenia. I dobry klej. Najlepszy jest taki,
który nadaje się do sklejania ze sobą różnego rodzaju powierzchni, czy
materiałów – pamiętajmy, że w takim przypadku musimy połączyć ze sobą szkło i materiał
z jakiego wykonana jest wstążka. No i trzeba przymocować cekiny do wstążki.
Wbrew pozorom popularny Super Glue
nie jest w tym przypadku dobrym pomysłem. I co ważne, należy kupić klej, który
zastygając robi się przeźroczysty. Jeśli chodzi o nasze świeczniki to oczywiście
wstążka, która je ozdabiała była koloru różowego : ) , cekiny były srebrne, a
świeczka wstawiona do środka miała kolor kremowy. Wszystko to razem tworzyło
naprawdę fajną całość, nie wspominając już o tym jak ładnie prezentowało się na
stole wśród kremowo-różowych kul kwiatowych : D
niedziela, 11 maja 2014
PANI ASIA OD WIĄZANEK ŚLUBNYCH i dekoracje moich marzeń
Autor:
Kamila
Podsumowując „cykl” kwiatowy chciałabym
wspomnieć troszeczkę szerzej o wspaniałej „Pani Asi od wiązanek ślubnych” z kwiaciarni Fiołek z Kościerzyny. W zasadzie
wszystko co chcę powiedzieć mogłabym ująć jednym zdaniem: Każdemu życzę takiej
współpracy. Dlaczego Pani Asia jest taka wspaniała? Dlatego, że dzięki Niej stół
weselny był udekorowany w taki sposób o jakim zawsze marzyłam. Sala w Szarlocie
sama w sobie nie potrzebowała żadnych dodatkowych dekoracji – przynajmniej według
mnie nie trzeba było zawieszać niczego dodatkowego na ścianach, suficie, itp.
Więc w tym przypadku najważniejszą rolę
odgrywał właśnie stół. Został udekorowany kulami kwiatowymi z hortensji i
piwonii, o których już miałam okazję wspomnieć przy okazji poprzednich postów. Do
tego element dekoracji stanowiły świeczniki (o których będzie oddzielny post),
a nawet winietki-prezenciki dla gości (o nich też będzie szerzej w oddzielnym
opisie). Pani Asia spędziła ze mną naprawdę sporo czasu tłumacząc mi różne
rzeczy i omawiając ze mną każdy szczegół. Dzieliła się chętnie swoimi radami i
spostrzeżeniami niczego mi nie narzucając. Myślę, że widziała, iż bardzo zależy
mi na tym, aby te dekoracje były takie, jakimi je sobie wymarzyłam. Wiedziałam
dokładnie jak wszystko ma wyglądać i
pewnie widać było mój strach i niepewność czy to się w ogóle uda. Podsumowując,
nie zawiodłam się ani trochę. Gdy weszliśmy w końcu z mężem na salę pierwsze co
zrobiłam to skierowałam wzrok na stoły. Był to moment, w którym nawet zachciało
mi się płakać – oczywiście ze wzruszenia, że jest tak pięknie, a nie dlatego,
że coś jest nie tak : P Jednocześnie pomyślałam
sobie: „WOOOOOW!” Drugi raz chciało mi
się płakać, gdy pojechaliśmy rozliczyć się z Panią Asią. I nie chodziło wcale o
rachunek za dekoracje ; ) Po prostu ta kobieta wykonała kawał dobrej, solidnej
roboty, o czym nie omieszkałam Jej powiedzieć. Oprócz tego dodałam, że bardzo
Jej dziękuję, bo teraz mogę mówić, że najpiękniejsze dekoracje sali jakie
kiedykolwiek widziałam to te, które były na moim własnym weselu : D
www.fiolek.pl
szczerze zachęcam do współpracy z kwiaciarnią Fiołek : )
Subskrybuj:
Posty (Atom)