środa, 3 lutego 2016

ZAWÓD: WEDDING PLANNER cz. 1




 Nie mój jednak, choć w pewnym momencie swego życia bardzo chciałam zostać konsultantką ślubną : )   Tak jak z planów dotyczących salonu sukien ślubnych tak i z tego myślenia nic w końcu nie wyszło. Jeśli jesteście ciekawi dlaczego, to dzisiaj wiem już, że jednym z powodów był znowu ten mój strach…. Strach, który powodował paraliż przed rozpoczęciem jakiekolwiek działalności na własną rękę, o jakiej tylko pomyślałam (bo pomysłów miałam dużo, nie zawsze wszystkie były związane z branżą ślubną : ) )   Dobra wiadomość jest taka, że dzisiaj już bym się chyba nie bała. Jest jednak jedno „ale”. Trochę zmieniły się priorytety w moim życiu oraz…. plany zawodowe.
Wspomniałam  swego czasu na blogu, że podjęłam studia podyplomowe z akademii coachingu. Skończyłam je w zeszłym roku. Dlaczego o tym wspominam? Bo to chyba one sprawiły, że tego strachu przed tym co nowe, przed spróbowaniem czegoś nowego  już nie ma…. To one pozwoliły odkryć mi, którą ścieżką swojej kariery zawodowej chcę iść. Czy tą związana ze ślubami, które w jakiś sposób mnie fascynują? Czy tą związaną z moim wykształceniem, czyli z psychologią oraz szeroko pojętymi HRami. Jeśli więc ktokolwiek z Was również poszukuje własnej drogi w życiu, nie tylko zawodowym, to naprawdę polecam studia związane z coachingiem. I nie piszę tego dlatego, że władze uczelni mnie o to poprosiły (bo nikt mnie o to nie prosił i nikt mi za to nie zapłacił : P )   Po prostu takie mam zdanie o tego typu studiach. Nie tylko możecie nauczyć się jak pomagać innym pomóc sobie (to co teraz napisałam wbrew pozorom ma sens : P ), ale również możecie zrobić wiele dobrego dla samych siebie.
No ale dobrze, bo nie o coachingu ma być ten post : )   Ci z Was, którzy tak jak niegdyś ja mają gdzieś tam w głowie pomysł na siebie związany z pracą wedding plannera powinni, moim zdaniem, najpierw dokładnie dowiedzieć się jak wygląda tego typu praca. Pewnie tak jak na amerykańskich filmach, możecie sobie pomyśleć. Jak wiemy na filmach często pewne rzeczy i sprawy są trochę przerysowane. Na przykład, w produkcjach rodem z  USA pary młode praktycznie zawsze korzystają z pomocy firmy wykwalifikowanej w organizowaniu ślubów i mają swojego konsultanta na wyłączność. Takiego konsultanta co to jest dla nich do dyspozycji dosłownie 24 godziny na dobę , 7 dni w tygodniu i jeszcze w dniu ślubu i dwa lata po ślubie   (taki żart ; P )    Gdy zapytałam jedną z moich znajomych, która niedawno brała ślub, i która mieszka w USA jak to jest z tymi wedding plannerami to powiedziała mi, że na wynajęcie kogoś takiego mogą sobie pozwolić raczej ludzie majętni. „Przeciętny” obywatel zajmuje się organizacją swojego ślubu samodzielnie. Szczerze mówiąc,  wydawało mi się, że firmy z tego typu usługami są w Stanach tak powszechne i funkcjonują tam od tak dawna, że jest to usługa dostępna dla każdego, nawet przeciętnego Amerykanina. Jak się okazuje, nie. Dlatego właśnie warto „zbadać” ten zawód samemu. Miejmy też na uwadze fakt, że nasza kultura, nasze społeczeństwo różni się diametralnie od amerykańskiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz