Kontynuując cykl postów na temat ślubu
(morskiego/żeglarskiego) Kasi i Michała, dzisiaj chciałabym napisać co nieco o
tym, co najczęściej jest najciekawsze, najbardziej interesujące oraz
najważniejsze – przynajmniej dla nas kobiet – w całym tym zgiełku przygotowań :
) Chodzi oczywiście o suknię panny
młodej : ) Osobiście - choć zawsze bacznie
przyglądałam się każdemu nawet najmniejszemu
detalowi na ślubach, na których bywałam - TEN JEDEN jedyny szczegół budził we
mnie największe zainteresowanie : ) Również,
gdy sama miałam okazję organizować swój własny ślub. W końcu nie od dziś wiadomo,
że dla każdej panny młodej bardzo ważny jest piękny i wyjątkowy wygląd w TEN
DZIEŃ : )
Jeśli chodzi o sukienkę Kasi, to pod pewnym względem
przypominała moją, bo, jak się okazało, Kasia ma w tej kwestii podobne zdanie
do mnie. Tzn., ja nie przepadam za koronkami oraz różnego rodzaju zdobieniami,
czy też haftami naszytymi na kreacji, szczególnie jej dolnej części, czyli tzw.
spódnicy. Kasia również chciała, by dół Jej sukni był „goły”. I taki też właśnie
był : ) Zdobienia natomiast znajdowały
się tylko i wyłącznie na gorsecie, podobnie jak w moim modelu sukienki. Ja
miałam kryształki Swarovskiego, Kasia zaś perełki i kryształki. Jej suknia nie
posiadała trenu, ale za to Kasia postawiła na dłuuuuugi welon : ) W którymś z bardzo wczesnych moich postów
wspominałam, że ja jakoś za welonami nie przepadam. Według mnie dobrać dobry
welon, w takim sensie, żeby pasował do sukni, a nie czynił ją tandetną, nie
jest łatwo. Zresztą jak z każdym dodatkiem. Przyznam, że kiedy zobaczyłam ten
3, czy 4 metrowy tiul na głowie Kasi to doszłam do wniosku, że trochę żałuję,
iż sama takiego nie miałam. Na ceremonię do kościoła tylko i wyłącznie oczywiście,
bo tańczyć z czymś tak długim i wijącym się wszędzie byłoby raczej ciężko : )
Biżuteria Kasi również zawierała perły, które miały odcień błękitny,
tak by pasowały do kolorystki ślubu i wesela : ) Bukiet
panny młodej składał się z kwiatów w kolorach białym oraz niebieskim (a to
niespodzianka! : P ) Buty, których
niestety nie mam na ani jednym zdjęciu, były w kolorze błękitnym.
A teraz czas na pytanie, które dość często zadaję w
podsumowaniach postów – czy ja zdecydowałabym się na tę właśnie sukienkę? Szczerze?
Nie. Nie dlatego, że mi się nie
podobała, nic z tych rzeczy : ) Po
prostu nie przepadam za perłami, to po
pierwsze (nie z powodu przesądu, że nie powinno się zakładać pereł w dniu
ślubu). Po drugie, taki wyszyty perłami gorset sprawia wrażenie dość ciężkiego
i uważam, że pasuje on kobietom z dużym biustem, aby nie przytłaczał sylwetki.
Ja do takich nie należę, ale proszę, nie mówcie nikomu : P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz