Swego czasu bardzo intensywnie myślałam o tym, by założyć własny salon
sukien ślubnych. Skończyło się tylko na myśleniu : ) Jedną z przyczyn owego faktu były finanse i
brak środków na tego typu działalność. Oczywiście zawsze można skorzystać z
kredytu lub pomocy z Unii, ale w moim przypadku dochodził dodatkowo wielki
strach, że ten biznes nie wypali. Po prostu. Drugą kwestią, która zadecydowała
o tym, że skończyło się tylko na pomyśle było to, że akurat w owym czasie zmieniłam
miejsce zamieszkania z dużego miasta na bardzo małą miejscowość, w której co
prawda nie ma ani jednego salonu sukien ślubnych, ale myślę, że ten interes
niekoniecznie miał by rację bytu (choć przyznaję, nie zrobiłam rozeznania, są
to tylko moje osobiste domysły). Niedaleko miejscowości, w której przyszło mi
wtedy zamieszkać jest miasto, w którym funkcjonują już trzy salony, tak więc
czwarty to byłoby chyba za wiele. Tym bardziej, że owe miasto nie jest dużą metropolią.
Poza tym znalazł się ktoś, kto odważył się założyć właśnie czwarty salon z
sukniami i niespełna po pół roku, może nawet mniej, salonu już nie było.
Tak, jak w przypadku każdej działalności, którą chcemy
założyć, tak i w przypadku salonu warto „zbadać” rynek w miejscu naszego zamieszkania i ocenić
jego możliwości. Można to zrobić pytając np. znajomych co o tym sądzą. Można
też samemu spróbować przeprowadzić ankietę tak, by dowiedzieć się, co na dany
temat sądzą też inne osoby. Dodatkowo warto wybrać się do urzędu miasta czy
gminy po informacje demograficzne. Tzn. informacje dotyczące tego czy na naszym
terenie przeważają kobiety czy mężczyźni, a także w jakim wieku. Okazać się
bowiem może, że nasza lokalna społeczność to w głównej mierze ludzie po 40 i
starsi. Nie sugeruję, że osoby w tym wieku nie mogą brać ślubu : ) ale jak wiadomo jest to jednak
domena ludzi między 20 a 30 rokiem życia. Jeśli więc większość młodych
wyjechała do innych miejscowości to raczej nie przyjadą do swojej rodzinnej w
poszukiwaniu kreacji, tylko będą się rozglądać w miejscu, w którym przyszło im zamieszkać.
Po podjęciu pozytywnej decyzji o otwarciu biznesu z sukniami
ślubnymi, zbadaniu rynku oraz zorientowaniu się na jaką ewentualnie pomoc
finansową możemy liczyć, jeśli sami nie posiadamy odpowiednich środków, możemy
przystąpić do poszukiwania odpowiedniego lokalu. Wiadomo, że najlepszy jest
taki z możliwie jak największym metrażem, Zakładając jednak, że na początek
nasz salon będzie raczej skromny (bo tak zazwyczaj z początkami bywa : ) ) możemy poszukać czegoś już o powierzchni 50 m
2. Podobno na kolekcję około 20-30 sukien ślubnych powinno to w zupełności
wystarczyć. Ważne jest jednak by lokal taki posiadał tzw. witrynę, czy też
inaczej zwaną wystawę, gdyż bardzo istotną rzeczą jest, by móc wyeksponować
niektóre modele na manekinach w takim oknie wystawowym właśnie. Oczywiście nie
potrzebujemy tylu manekinów ile będziemy mieć sukien. W zasadzie wyeksponowanie
wszystkich kreacji w ten sposób raczej
nie byłoby możliwe – zajęłoby to sporo miejsca, a miejmy na uwadze fakt, że
zakładamy, iż na początku lokal, na
który będziemy mogli sobie pozwolić nie będzie zbyt obszerny. Myślę, że biorąc
pod uwagę, iż w oknie wystawowym zmieści się, mniej więcej - w zależności od
wielkości takiej witryny - około 4, 5 manekinów to myślę, że kolejne 5 lub 6 możemy
liczyć na sklep. Przypuśćmy więc, że potrzebne będzie nam 10 sztuk. Na allegro
można zamówić manekin już za 70, 80 zł z przesyłką, tak więc powinniśmy liczyć
się z wydatkiem około 800 zł. Reszta sukien zawiśnie po prostu na wieszakach :
)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz