poniedziałek, 20 kwietnia 2015

PO AMERYKANSKU : P - droga do ołtarza



 
Wbrew pozorom tytuł nie oznacza, że mam zamiar opisać jak wyglądają śluby w USA : )  Chodzi mi raczej o pewne elementy, czy też aspekty ceremonii, które, my Polacy, „ściągamy” z Zachodu : )    A że papugować nawet lubimy, co widać, słychać i czuć od momentu kiedy zapanowała demokracja, to i branży ślubnej nie ominęło to ”zjawisko” : )  Chciałabym w tym poście ( lub postach – zobaczymy ile uda mi się nagnieść  : P ) zająć się trzema konkretnymi kwestiami, które przywędrowały do nas zza oceanu. Pierwszą z nich jest zwyczaj, że to ojciec prowadzi pannę młodą do ołtarza, nie zaś mąż. Ten, biedny i zdenerwowany, czeka aż ojciec doprowadzi swój skarb do niego i odda (lub nie: P ) pannę młodą „w objęcia” jej przyszłego małżonka. W amerykańskim stylu ojczulek, odprowadziwszy swą księżniczkę,  powinien jeszcze powiedzieć przy „oddawaniu jej ręki temu facetowi”  jakiś ckliwy tekst typu „opiekuj się nią” (jakby sama nie umiała o siebie zadbać : P), czy „oddaję ci mój największy skarb”, itp. Jeśli u nas zdarza się, że jednak to tata prowadzi panią młodą przed ołtarz, to szczerze mówiąc nie wiem czy wypowiada  jakikolwiek tekst. Chyba tylko raz miałam okazję uczestniczyć w takim ślubie i byłam zbyt daleko, by zauważyć, a już w ogóle by cokolwiek usłyszeć : P   W każdym bądź razie, my Polacy, nie jesteśmy aż tak wylewni jak Amerykanie, nie mamy czegoś takiego typu „feel the moment i najlepiej jeszcze się rozbecz” jak oni. Oczywiście nie próbuję być tu złośliwa, chociaż może tak to wygląda. Po prostu mówię jak jest. A że zdarzyło mi się spędzić trochę czasu w USA to piszę  z własnego doświadczenia. Mi jakoś szczególnie nie zależało na tym, aby drogę do ołtarza przejść z moim tatą, ale moja siostra bardzo tego chciała. Niestety nasz jakże zasadniczy proboszcz poinformował Ją, iż jest to zwyczaj pogański (!) i nie pozwolił Jej na to. Więc ja nawet nie próbowałam zastanawiać się nad tą kwestią, gdyż wiedziałam co usłyszę od  księdza : )  Poza tym, fajnie było jednak „przejść się” z mężem pod ten ołtarz. Byliśmy bardzo wyluzowani i nie szliśmy pod rękę jak większość par, tylko trzymaliśmy się za ręce. Trochę jakbyśmy spacerowali po plaży : D    Ale za to nie było to takie sztywne tylko takie nasze : )  W sumie to nie wiem czemu nasz ksiądz uważa ten zwyczaj za pogański. Po tym jak przekazał tą negatywną odpowiedź  mojej siostrze starałam się znaleźć na ten temat jakieś informacje i nie znalazłam żadnych potwierdzających tę tezę. Znalazłam natomiast informacje, że para młoda może „zaprosić” do „orszaku przed ołtarz” kogo sobie zażyczy. Czyli tak na dobrą sprawę wszyscy goście mogli by iść za młodą parą : )    Na to w sumie nasz proboszcz się zgodził. Poinformował moją siostrę, że jak chce to rodzice Jej i Jej męża mogą iść za świadkami : )   Nie wiem czy chciałabym mieć taki „ogon” za sobą. Przecież ja miałam tren! No tylko by brakowało, żeby ktoś mi na niego nadepnął. Już ja bym mu pokazała drogę! Powrotną : P




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz