Wbrew pozorom tytuł nie oznacza, że mam zamiar opisać jak
wyglądają śluby w USA : ) Chodzi mi
raczej o pewne elementy, czy też aspekty ceremonii, które, my Polacy, „ściągamy”
z Zachodu : ) A że papugować nawet lubimy, co widać, słychać
i czuć od momentu kiedy zapanowała demokracja, to i branży ślubnej nie ominęło
to ”zjawisko” : ) Chciałabym w tym
poście ( lub postach – zobaczymy ile uda mi się nagnieść : P ) zająć się trzema konkretnymi kwestiami,
które przywędrowały do nas zza oceanu. Pierwszą z nich jest zwyczaj, że to
ojciec prowadzi pannę młodą do ołtarza, nie zaś mąż. Ten, biedny i zdenerwowany,
czeka aż ojciec doprowadzi swój skarb do niego i odda (lub nie: P ) pannę młodą
„w objęcia” jej przyszłego małżonka. W amerykańskim stylu ojczulek, odprowadziwszy
swą księżniczkę, powinien jeszcze powiedzieć
przy „oddawaniu jej ręki temu facetowi” jakiś
ckliwy tekst typu „opiekuj się nią” (jakby sama nie umiała o siebie zadbać : P),
czy „oddaję ci mój największy skarb”, itp. Jeśli u nas zdarza się, że jednak to
tata prowadzi panią młodą przed ołtarz, to szczerze mówiąc nie wiem czy wypowiada
jakikolwiek tekst. Chyba tylko raz miałam
okazję uczestniczyć w takim ślubie i byłam zbyt daleko, by zauważyć, a już w
ogóle by cokolwiek usłyszeć : P W każdym
bądź razie, my Polacy, nie jesteśmy aż tak wylewni jak Amerykanie, nie mamy
czegoś takiego typu „feel the moment
i najlepiej jeszcze się rozbecz” jak oni. Oczywiście nie próbuję być tu
złośliwa, chociaż może tak to wygląda. Po prostu mówię jak jest. A że zdarzyło
mi się spędzić trochę czasu w USA to piszę z własnego doświadczenia. Mi jakoś szczególnie
nie zależało na tym, aby drogę do ołtarza przejść z moim tatą, ale moja siostra
bardzo tego chciała. Niestety nasz jakże zasadniczy proboszcz poinformował Ją,
iż jest to zwyczaj pogański (!) i nie pozwolił Jej na to. Więc ja nawet nie
próbowałam zastanawiać się nad tą kwestią, gdyż wiedziałam co usłyszę od księdza : )
Poza tym, fajnie było jednak „przejść się” z mężem pod ten ołtarz.
Byliśmy bardzo wyluzowani i nie szliśmy pod rękę jak większość par, tylko
trzymaliśmy się za ręce. Trochę jakbyśmy spacerowali po plaży : D Ale
za to nie było to takie sztywne tylko takie nasze : ) W sumie to nie wiem czemu nasz ksiądz uważa
ten zwyczaj za pogański. Po tym jak przekazał tą negatywną odpowiedź mojej siostrze starałam się znaleźć na ten
temat jakieś informacje i nie znalazłam żadnych potwierdzających tę tezę. Znalazłam
natomiast informacje, że para młoda może „zaprosić” do „orszaku przed ołtarz”
kogo sobie zażyczy. Czyli tak na dobrą sprawę wszyscy goście mogli by iść za
młodą parą : ) Na to w sumie nasz proboszcz się zgodził. Poinformował
moją siostrę, że jak chce to rodzice Jej i Jej męża mogą iść za świadkami :
) Nie wiem czy chciałabym mieć taki „ogon” za sobą.
Przecież ja miałam tren! No tylko by brakowało, żeby ktoś mi na niego nadepnął.
Już ja bym mu pokazała drogę! Powrotną : P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz