Nie umiem powiedzieć w ilu wieczorach panieńskich uczestniczyłam,
ale bez problemu potrafię przypomnieć sobie ile wieczorów panieńskich
zorganizowałam. Dokładnie trzy : ) Nie wliczając
swojego oczywiście. Bo swojego nie organizowałam. Chociaż tym, którzy wiedzą,
że mam bzika na punkcie organizowania może się wydać dziwne, że „oddałam” swój wieczór
panieński w inne ręce, to jednak taka jest prawda. Nie żałuję, żeby było jasne.
Wszystko było super zorganizowane, choć korciło mnie, aby się powtrącać : )))
Zwykle wieczory panieńskie, na których byłam wyglądały dość podobnie. Chyba mogę
nawet powiedzieć, że wyglądały standardowo. Najpierw impreza przed imprezą,
czyli spotkanie się wszystkich dziewczyn oraz przyszłej pani młodej w domu, u
którejś z uczestniczek. A na domowej imprezie „rozgrzewka” przed „zawodami” :
))) Zazwyczaj wtedy pani młoda musi wykonać
jakieś zadania, odpowiedzieć na różne pytania itp. Za złą odpowiedź najczęściej
karą jest wypicie kieliszka wódki. Potem, o określonej godzinie, podjeżdża limuzyna
lub inny pojazd (np. imprezowy autobus – zależy od pomysłów), który to obwozi imprezowiczki
po mieście, by na koniec „dostarczyć” je do klubu. Fajnie jest, żeby na pobyt w
klubie mieć również przeznaczoną pewną kwotę – tak by pani młoda nie musiała
czasem za nic płacić. Więc dobrze jest ustalić taką składkę, aby starczyło nie
tylko na prezent dla pani młodej limuzynę czy jakieś gadżety, ale także na
opłacenie drinków kupowanych w klubie. Jeśli na potańcówkę wybieramy się piechotą
i idziemy przez jakieś oblegane miejsce (np. stare miasto, rynek) również i po drodze
możemy zorganizować pani młodej konkursy, czy dać zadania do wykonania (dość popularne
są zadania typu pomaluj usta czerwoną szminką i pocałuj pierwszego napotkanego
faceta). W zeszłym roku wieczór panieński miała Kasia, której wesele odbyło się
23 maja, i o której pisałam posta, a dokładnie o Jej sukience. Nie mogłam
niestety w tym wieczorze uczestniczyć, gdyż odbywał się dość daleko od mojej
miejscowości, a ja byłam już wtedy w 8 miesiącu ciąży, więc niestety. Ale
dostałam na maila od świadkowej opis wszystkiego i muszę powiedzieć, że fajnie
to wszystko wymyśliła. Przede wszystkim Kasia miała nie wiedzieć, że tego dnia będzie
się odbywał Jej panieński, więc Jej
przyszły mąż miał, pod jakimś pretekstem, wysłać Ją do galerii (mnie nie trzeba
by było wysyłać : P ) Tam Kasia miała „natknąć się”, niby przypadkiem, jedną z
koleżanek, uczestniczek imprezy. Dostała od Niej informację, że musi teraz
zgadnąć którą z dziewczyn teraz spotkają (w sensie, którą z kolejnych
koleżanek) i tak do momentu aż zbierze wszystkie
dziewczyny. Te z kolei miały dla niej przygotowane dwa rodzaje stroju:
elegancki - seksowny oraz obciachowy. Jeśli zgadła, którą koleżankę teraz
spotka dostawała w nagrodę ciuch fajny. Jeśli nie - obciachowy. I tak na koniec
wyszedł strój, w którym Kasia musiała wyjść do ludzi. Bardzo mi się spodobał
ten pomysł. Dziewczyny nie omieszkały też pobawić się w klubie oczywiście : )))
Nie wiem w zasadzie jak finalnie wszystko wyszło i jak się skończyło, ale myślę,
że z tak oryginalnymi pomysłami całość odbyła się bez zarzutów : )) Jeśli również jesteście organizatorkami takiego
wieczoru, a jest ktoś, kto chciałby Wam w tym pomóc to oczywiście czemu nie. Ja
ogólnie mam tak, że uważam, iż wszystko zorganizuję i załatwię lepiej niż ktoś inny.
Czasami życie pokazuje, że jednak pomoc się przydała, a czasami potwierdza, że
jednak mogłam zrobić wszystko sama. Tak jak w przypadku przygotowań do jednego
z panieńskich, które organizowałam. Pomagała mi kuzynka panny młodej. Niestety,
mimo tego, że podałam Jej - dosłownie - wszystkie szczegóły odnośnie tortu , łącznie z
tym, gdzie ma go zamówić, co powiedzieć, to Ona niestety nie dość, że zamówiła zupełnie inny i niedobry to na
dodatek w ogóle nie nawiązujący do wieczoru panieńskiego. Dobrze, że nie
pomagała przy organizacji mojej imprezy panieńskiej. Miałam tort, który
zdecydowanie oddawał jej charakter : )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz