niedziela, 28 grudnia 2014

KWIATY WE WŁOSACH…… : )




Dobra, to teraz trochę o fryzurze, która sprawia, że jak o niej myślę to moja wydaje mi się najbardziej profesjonalną i najpiękniejszą na całym świecie : )))  Dawno, dawno temu (ok, przesadzam trochę, może jakieś 15, 20 lat temu) dziewczynki, jak jeden mąż, czesały się do komunii w następującą fryzurę: „kitek” i rozpuszczone włosy, a całość dopełniały wykonane z zegarmistrzowską precyzją loczki-sprężynki. Do tego we włosy powpinane były małe spineczki-żabki w kształcie kwiatuszków. Słodkie : P     Zdarzało się też, że tu i ówdzie, czyli na czole lub po bokach wypuszczone były  pejsy równie misternie poskręcane jak cała reszta. I ok., o ile 9- letnim dziewczynkom jeszcze coś takiego można wybaczyć to już dziewczynkom 20- letnim i starszym już nie!! Aż chce się powiedzieć: Na litość Boską! Kobiety! Przepraszam, ale gdzie Wy macie oczy czesząc się na ślub w coś takiego? A są takie przypadki, bo sama widziałam…. Dzisiaj, w roku 2014, czyli „sto lat” po tamtych komuniach, kiedy takie uczesanie było najmodniejsze. Nie będę dalej komentować. To trzeba zobaczyć! Wtedy zrozumiecie co mam na myśli. Co do grzywki… Osobiście uważam, że fryzury ślubne z grzywką nie prezentują się ani dobrze, ani ładnie. Jak do tej pory natknęłam się na jedną ślubną fryzurę z grzywką, która rzeczywiście zrobiła na mnie wrażenie i w zasadzie stwierdziłam, że bez grzywki nie byłoby to samo. Ale to jeden przypadek na milion. Z reguły niestety nie wygląda to dobrze. Pół biedy jeśli grzywka jest jakoś zaczesana na bok. Gorzej kiedy jest to równiuteńka, sztywna, „ciężka” grzywka. Jednak – jak wszystko zresztą, ja tylko wyrażam swoją opinię -  jest to kwestia indywidualna . Jeśli macie grzywkę i nie wyobrażacie sobie „się jej pozbyć” na ten dzień, to Wasz wybór. Byle tylko nie robić na niej sprężynowych loczków i nie wpinać białych spinek – kwiatuszków. Bo inaczej gościom nie pozostanie nic innego jak zaintonować: „kwiaty na grzywce potargał wiatr…..”   : P


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz