piątek, 26 grudnia 2014

GDZIE TE FRYZJERKI………….???




Zawsze myślałam, że dobór fryzury ślubnej wygląda tak: przychodzisz do salonu i pani fryzjerka najpierw „żywo” z Tobą dyskutuje o tym co ci się podoba, czego nie lubisz, itd. Dodatkowo jest zainteresowana jak  wygląda twoja suknia oraz jakie będziesz miała dodatki. I zaczyna się próbowanie….   Niestety akurat moja „przygoda” z doborem fryzury ślubnej nie wyglądała tak, jak to sobie wyobraziłam. Wygląda na to, że gdybym chciała, aby wszystko odbyło się według moich wyobrażeń musiałabym chyba poszukać salonu specjalizującego się w robieniu fryzur specjalnie na ślub. Nie wiem nawet czy są takie salony - pewnie raczej w dużych miastach. Uważam, że klientce - przyszłej pannie młodej -  powinno proponować się (proponować się, czytaj: zrobić, albo chociaż zademonstrować) kilka fryzur, nie tylko jedną. Rozumiem, że w momencie kiedy zapłaciłam za fryzurę próbną 70 zł nie było możliwości, aby za te pieniądze wykonać mi jeszcze co najmniej ze dwa uczesania - tzn., w tym salonie nie było takiej możliwości. Zapewne musiałabym zapłacić  jeszcze 2 razy po 70 zł. Uważam, że to głupie, bo przecież fryzjerki mogłyby pomyśleć i zrobić jakieś „pakiety” ślubne, czy coś tego typu, na przykład w cenie 120 zł 3 fryzury. Przecież te fryzury nie musiały by być uczesane tak „na sztywno” – bo wiadomo, że niektóre wymagają długiej, misternej roboty. Wystarczyłoby jakieś „luźne” zaprezentowanie konkretnej opcji, tak, aby panna młoda wiedziała jak mniej więcej prezentowałaby się w danym uczesaniu. Bardzo mi tego zabrakło.  „Moja” fryzjerka nawet jakoś nic specjalnego nie zaproponowała od siebie. Pokazałam jej zdjęcie mojej sukni w katalogu i stwierdziła, że zrobimy podobną fryzurę jaką ma modelka. A jak „googlowałam” szukając fryzjera, wyskoczyło mi, że jest ona  najlepsza w mieście Starogard…. Dzisiaj chyba nie poszłabym do tej samej fryzjerki, dlatego nie będę nawet wspominać u kogo byłam. Moja fryzura nie należała do tych z rodzaju tragicznych czy coś takiego. Nie czułam się w niej źle. Moim zdaniem fryzjerka nie dała z siebie wszystkiego. Uważam po prostu, że można było lepiej. Taka już jestem, że zawsze chcę, aby wszystko było nawet nie na 100, ale na 200 procent : )  Nie czułam, że ta pani rzeczywiście CHCE mi dobrać najbardziej odpowiednią dla mnie  fryzurę. Nie czułam „entuzjazmu”, prawdziwej chęci doradzenia. Doszłam do wniosku, że niestety nie każda fryzjerka, która super strzyże i jest w tym mistrzynią nadaje się do robienia fryzur na ślub. Tak uważam i zdania nie zmienię : )  Ogółem mówiąc, myślałam, że jak do salonu przychodzi przyszła panna młoda to robi się wszystko, aby wyszła maksymalnie zadowolona. Ja nie do końca poczułam, aby ktoś się mną zajął „na maxa”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz