wtorek, 21 stycznia 2014

TORTU kawałek trzeci : )




Kawałek trzeci będzie o smaku postu kończącego „trylogię tortową” : ) Myślę, że w tym momencie powinnam przede wszystkim napisać skąd wzięliśmy z mężem nasze weselne słodkości. Otóż cukiernia wywodzi się z Kościerzyny (ma też swoje filie w Pruszczu Gdańskim oraz w Sopocie na Monciaku) i nazywa się Jarzębińscy. Szczerze mogę polecić. Ciasta smakują jakby zrobiła je mama lub babcia. Czyli po prostu po domowemu. Obsługa jest przesympatyczna i chętnie doradzi. I jak już wspominałam, nie było problemu, żeby nasz tort wyglądem odbiegał od tych, które mieli w katalogu. Dodam przy okazji, z takich informacji „technicznych”, jak liczy się ile tortu oraz ciasta należy zamówić na konkretną liczbę gości. Otóż co do tortu to trzeba liczyć około 10-12 kg na 80 gości. Co do ciast to na gościa standardowo przypada ok. 200 gram. W zasadzie wystarczy  podać w cukierni, z której bierzemy słodkości liczbę gości i oni już dobrze będą wiedzieli ile wszystkiego powinno być. U Jarzębińskich za tort zapłaciliśmy 330 zł, co znaczy, że kilogram kosztował nas 33 zł (!). W porównaniu z niektórymi cukierniami jest to naprawdę bardzo przystępna cena. Na przykład u Sowy, gdzie kilogram kosztuje 59 zł za 10 kilogramowy tort zapłacilibyśmy 590 zł. Inny przykład. Moja koleżanka miała na swoim weselu nie typowy tort, ale coś w rodzaju całości składającej się z małych torcików. Ogólnie zamysł był taki, że nie trzeba było go kroić, gdyż  każdy gość był częstowany jednym małym torcikiem. Smak podobno wyjątkowy i taki, którego nigdzie indziej nie było w ofercie (nie wiem, bo na weselu nie byłam). Tort pochodził z cukierni T.Deker. Na weselu było 110 gości. Za sam tort zapłacili około 1000 zł. Nie chodzi o to, że neguję to w jakiś sposób, gdyż każdy ma prawo zorganizować sobie wesele jak mu się podoba. Zmierzam tylko do tego, że naprawdę można mieć tanio, smacznie i  nie trzeba płacić dodatkowych pieniędzy za markę. Wystarczy tylko trochę się rozejrzeć, poszukać. Ja również o mało nie wydałabym  kwoty rzędu 1000 zł na tort. Na początku byłam nastawiona tylko na opcje ze „znanych” cukierni. Jednak po nitce do kłębka trafiliśmy na Jarzębińskich. Nie tylko zapłaciliśmy za całość (tzn. tort i wszystkie ciasta) 800 zł (różnica myślę jest widoczna, gdy porównamy to ze „znanymi” cukierniami), ale także dostaliśmy zniżkę, która jest zawsze w momencie, gdy kwota zamówienia przekracza 150 zł. I na koniec jeszcze jedna rzecz. Nie jesteśmy w stanie (nawet próbując milion ciast i tortów) przewidzieć, że to co wybierzemy na pewno będzie wszystkim smakowało. A wiadomo, że chcielibyśmy, aby tak właśnie było. Aby goście byli zadowoleni. Każdy jest inny i jak to mówią „wszystkim nie dogodzisz”. Jaki  jest więc najlepszy sposób, aby się przekonać, że  wybrane przez nas słodkości będą dobre? Tak naprawdę możemy to „sprawdzić” dopiero po fakcie, czyli po weselu. Po naszym nie został ani okruszek ciasta, ani tortu….  Dzień po poprawinach pojechaliśmy z mężem specjalnie do Jarzębińskich, aby dokupić ciast, które moglibyśmy zabrać dla kolegów z pracy oraz dla sąsiadów, którzy przynieśli życzenia i kwiaty. Najbardziej jednak ucieszył mnie fakt, że w poprawiny podchodziły do mnie osoby, które mówiły mi, że nie cierpią tortów, a na naszym weselu zjadły przynajmniej ze 3 kawałki. I to jest dowód na to, że czasami naprawdę warto poszukać „głębiej”, niż polegać tylko na tym co powszechnie znane. Do dzisiaj cukiernia Jarzębińskich jest  obowiązkowym punktem wstępu, gdy jesteśmy w Kościerzynie : )))













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz