Kawałek trzeci będzie o smaku
postu kończącego „trylogię tortową” : ) Myślę, że w tym momencie powinnam
przede wszystkim napisać skąd wzięliśmy z mężem nasze weselne słodkości.
Otóż cukiernia wywodzi się z Kościerzyny (ma też swoje filie w Pruszczu
Gdańskim oraz w Sopocie na Monciaku) i nazywa się Jarzębińscy. Szczerze mogę
polecić. Ciasta smakują jakby zrobiła je mama lub babcia. Czyli po prostu po
domowemu. Obsługa jest przesympatyczna i chętnie doradzi. I jak już wspominałam,
nie było problemu, żeby nasz tort wyglądem odbiegał od tych, które mieli w
katalogu. Dodam przy okazji, z takich informacji „technicznych”, jak liczy się
ile tortu oraz ciasta należy zamówić na konkretną liczbę gości. Otóż co do
tortu to trzeba liczyć około 10-12 kg na 80 gości. Co do ciast to na gościa
standardowo przypada ok. 200 gram. W zasadzie wystarczy podać w cukierni, z której bierzemy słodkości
liczbę gości i oni już dobrze będą wiedzieli ile wszystkiego powinno być. U
Jarzębińskich za tort zapłaciliśmy 330 zł, co znaczy, że kilogram kosztował nas
33 zł (!). W porównaniu z niektórymi cukierniami jest to naprawdę bardzo przystępna
cena. Na przykład u Sowy, gdzie kilogram kosztuje 59 zł za 10 kilogramowy tort zapłacilibyśmy
590 zł. Inny przykład. Moja koleżanka miała na swoim weselu nie typowy tort,
ale coś w rodzaju całości składającej się z małych torcików. Ogólnie zamysł był
taki, że nie trzeba było go kroić, gdyż każdy
gość był częstowany jednym małym torcikiem. Smak podobno wyjątkowy i taki,
którego nigdzie indziej nie było w ofercie (nie wiem, bo na weselu nie byłam). Tort
pochodził z cukierni T.Deker. Na weselu było 110 gości. Za sam tort zapłacili
około 1000 zł. Nie chodzi o to, że neguję to w jakiś sposób, gdyż każdy ma
prawo zorganizować sobie wesele jak mu się podoba. Zmierzam tylko do tego, że
naprawdę można mieć tanio, smacznie i
nie trzeba płacić dodatkowych pieniędzy za markę. Wystarczy tylko trochę
się rozejrzeć, poszukać. Ja również o mało nie wydałabym kwoty rzędu 1000 zł na tort. Na początku byłam
nastawiona tylko na opcje ze „znanych” cukierni. Jednak po nitce do kłębka trafiliśmy
na Jarzębińskich. Nie tylko zapłaciliśmy za całość (tzn. tort i wszystkie ciasta)
800 zł (różnica myślę jest widoczna, gdy porównamy to ze „znanymi”
cukierniami), ale także dostaliśmy zniżkę, która jest zawsze w momencie, gdy kwota zamówienia przekracza 150 zł. I na koniec jeszcze jedna rzecz. Nie
jesteśmy w stanie (nawet próbując milion ciast i tortów) przewidzieć, że to co
wybierzemy na pewno będzie wszystkim smakowało. A wiadomo, że chcielibyśmy, aby tak właśnie było. Aby goście byli zadowoleni. Każdy jest inny i jak
to mówią „wszystkim nie dogodzisz”. Jaki jest więc najlepszy sposób, aby się przekonać,
że wybrane przez nas słodkości będą
dobre? Tak naprawdę możemy to „sprawdzić” dopiero po fakcie, czyli po weselu. Po naszym nie
został ani okruszek ciasta, ani tortu….
Dzień po poprawinach pojechaliśmy z mężem specjalnie do Jarzębińskich,
aby dokupić ciast, które moglibyśmy zabrać dla kolegów z pracy oraz dla
sąsiadów, którzy przynieśli życzenia i kwiaty. Najbardziej jednak ucieszył mnie
fakt, że w poprawiny podchodziły do mnie osoby, które mówiły mi, że nie cierpią
tortów, a na naszym weselu zjadły przynajmniej ze 3 kawałki. I to jest dowód na
to, że czasami naprawdę warto poszukać „głębiej”, niż polegać tylko na tym co
powszechnie znane. Do dzisiaj cukiernia Jarzębińskich jest obowiązkowym punktem wstępu, gdy jesteśmy w
Kościerzynie : )))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz