poniedziałek, 21 października 2013

PO PIERWSZE: NIE ZWARIOWAĆ





Nie ważne czy na przygotowanie wesela mamy dwa lata, rok czy też trzy miesiące. Zawsze (a przynajmniej w większości przypadków) nadchodzi taki moment kiedy mamy wrażenie, że jest jeszcze tyle do zrobienia, a my mały mało czasu. Że trzeba szybko na coś się zdecydować, a kiedy decyzja zostaje podjęta czujemy niedosyt i wątpliwości czy czasem nie przyjrzeliśmy się zbyt małej ilości opcji, itd. Zastanawiamy się czy to na co się zdecydowaliśmy to jest to, co rzeczywiście nas zadowoli. Ogólnie rzecz ujmując, mamy mętlik w głowie, wrażenie chaosu i poczucie, że wszystko wymyka się spod naszej kontroli. Jak w tytule posta: po pierwsze nie możemy dać się zwariować. Jestem świadoma, że pewnie niektóre Przyszłe Panny Młode uważają, że absolutnie każdy element TEGO DNIA powinien być perfekcyjny. Są też takie, którym zależy na przykład tylko na tym, aby gościom smakowało jedzenie i żeby dobrze się bawili. Są też takie  (a częściej tacy : ) ) – którym zależy tylko na tym, aby mieć już TO za sobą. Ja, choć zawsze dużą wagę przykładam do szczegółów, postanowiłam wyważyć co związane ze ślubem jest dla mnie bardzo ważne, a co mniej. Radzę to każdej Przyszłej Pannie Młodej. Uwierzcie mi Moje Drogie, „po wszystkim” (mam tu na myśli przysięgę, która dla większości jest tym najbardziej stresującym momentem) te szczegóły, o których myślałyście cały ten czas organizując ślub „uciekają” gdzieś na bardzo odległy plan. To co dla mnie, między innymi, było najważniejsze to: suknia (niemożliwe! ; ) ) – bardzo długo jej szukałam, bardzo dużo sukien przymierzyłam (moja świadkowa miała mnie dość : ) ), ale chciałam poczuć, że to jest ta jedna jedyna wyjątkowa. Wiadomo, że o gustach się nie dyskutuje i każdy ma inny styl i każdemu podoba się co innego. Ale dla mnie było ważne nie tyle to, żeby zrobiła jakieś wielkie wrażenie na gościach, ale przede wszystkim, żeby robiła wrażenie na mnie i na moim przyszłym (wtedy) mężu. I to  mi się udało : ) A jeśli komuś się nie podobała, to trudno. Po drugie, dekoracje stołu (sali nie mieliśmy udekorowanej, gdyż  stół „załatwiał” wszystko, poza tym sala była sama w sobie bardzo ładna). Miały być takie, jakie sobie wymarzyłam. Zdradzę, że, były o niebo lepsze niż te w mojej wyobraźni. Ważną sprawą było też dla mnie to, aby wszystko kolorystycznie grało ze sobą (oczywiście wypaliło : ) ). Mniej istotne były dla mnie na przykład: dekoracje kościoła – tzn. nie to, żebym ich w ogóle nie chciała, czy odpuściła sobie wpływ na to jakie mają być. Chodzi mi bardziej o to, że nie zależało mi na niczym wielkim. Skromnie przyozdobione ławki, skromna ilość kwiatów. To samo jeśli chodzi o samochód. Niezbyt istotne były też dla mnie tzw. zawieszki na butelki z alkoholem – finalnie zamówiliśmy kokardki różowe i białe, ale tylko tyle, żeby starczyło na pierwszą partię butelek. Mimo, że na początku wydawało mi się, że nie ma opcji, abyśmy nie mieli zawieszek. Potem odpuściłam i dobrze. Nie jest to naprawdę jakiś istotny element. Już bardziej zależało mi na winietkach-pudełkach, które sobie wymyśliłam i na tym, aby kokardki na serwetkach były pod kolor moich butów ; p I były : )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz