Wiecie jaką ulgę poczułam kiedy wpłaciliśmy w Szarlocie zaliczkę
oraz podpisaliśmy umowę? Oczywiście gdzieś wewnątrz mnie nadal tkwił mały
strach, że historia się powtórzy, ale postanowiłam myśleć bardzo pozytywnie i odganiać
od siebie złe myśli. Zresztą profesjonalizm ze strony menadżerki Szarloty uświadomił
mi, że u Nich NIE MA MOWY o pomyłce. W końcu mogłam być spokojniejsza : ) Właśnie, a propos umowy, bardzo chciałabym
Wam zwrócić uwagę na fakt, żebyście zawsze żądały jej podpisania. Niby
oczywiste, ale nie każda restauracja czy hotel stosuje się do tego. I tak też
było w przypadku K2. Wiem co teraz możecie sobie pomyśleć – skoro nie
podpisaliśmy umowy to nic dziwnego, że nas wykiwali – mogli. Ale to nie do
końca tak. Po pierwsze wtedy nie pomyślałabym, że rzeczywiście takie rzeczy mogą
się w ogóle zdarzyć, po drugie jak wpłacaliśmy zaliczkę to dali nam dowód
wpłaty, na którym było napisane, że taki i taki termin jest przez nas
zarezerwowany. Jak zapytałam o podpisanie umowy to pan menadżer zapewniał mnie,
że ten dowód wpłaty jest swego rodzaju umową i jak powiedział: ”proszę się nie
martwić – ten termin jest Wasz i nikt go Wam nie zabierze” – jakże ironicznie
to brzmiało po zaistniałej sytuacji : / Teraz żałuję, że jednak nie nalegałam
na jakąś umowę. Dlatego radzę Wam Moje Drogie – ZAWSZE podpisujcie umowy na wynajem lokalu. Powinien
być w niej termin wesela oraz zobowiązania jednej (czyli Was) i drugiej (czyli
lokalu) strony. Pani Magda (menadżerka z Szarloty) niezmiernie nas zaskoczyła
(oczywiście mile i pozytywnie) bardzo profesjonalnym podejściem do kwestii
umowy. Była ona sporządzona starannie i
przejrzyście. Był w niej, między innymi, zapis mówiący o tym, że jeśli lokal z jakichś
powodów jednak nam ją wypowie to płacą nam „zadośćuczynienie” w wysokości dwóch
zaliczek. Wiem, że to nie jest majątek (bo zaliczka to zazwyczaj 1000 zł, 2000
zł), ale jednak. Samo to, że w ogóle mają taki punkt bardzo mile mnie
zaskoczyło. Być może to nie jest żadna nowość czy rewelacja, a dla wielu z Was
jest to oczywista sprawa, ale ja spotkałam się z tym po raz pierwszy. Zawsze mi
się wydawało, że w przypadku takich umów konsekwencje z wycofania się z umowy płaci tylko para, natomiast
lokal jak się wycofuje nie płaci nic. Jednak człowiek uczy się całe życie. I
dobrze : )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz