piątek, 2 sierpnia 2013

WPŁACAMY ZALICZKĘ, czyli radość na całego : DDD


Wiecie jaką ulgę poczułam kiedy wpłaciliśmy w Szarlocie zaliczkę oraz podpisaliśmy umowę? Oczywiście gdzieś wewnątrz mnie nadal tkwił mały strach, że historia się powtórzy, ale postanowiłam myśleć bardzo pozytywnie i odganiać od siebie złe myśli. Zresztą profesjonalizm ze strony menadżerki Szarloty uświadomił mi, że u Nich NIE MA MOWY o pomyłce. W końcu mogłam być spokojniejsza  : ) Właśnie, a propos umowy, bardzo chciałabym Wam zwrócić uwagę na fakt, żebyście zawsze żądały jej podpisania. Niby oczywiste, ale nie każda restauracja czy hotel stosuje się do tego. I tak też było w przypadku K2. Wiem co teraz możecie sobie pomyśleć – skoro nie podpisaliśmy umowy to nic dziwnego, że nas wykiwali – mogli. Ale to nie do końca tak. Po pierwsze wtedy nie pomyślałabym, że rzeczywiście takie rzeczy mogą się w ogóle zdarzyć, po drugie jak wpłacaliśmy zaliczkę to dali nam dowód wpłaty, na którym było napisane, że taki i taki termin jest przez nas zarezerwowany. Jak zapytałam o podpisanie umowy to pan menadżer zapewniał mnie, że ten dowód wpłaty jest swego rodzaju umową i jak powiedział: ”proszę się nie martwić – ten termin jest Wasz i nikt go Wam nie zabierze” – jakże ironicznie to brzmiało po zaistniałej sytuacji : / Teraz żałuję, że jednak nie nalegałam na jakąś umowę. Dlatego radzę Wam Moje Drogie – ZAWSZE  podpisujcie umowy na wynajem lokalu. Powinien być w niej termin wesela oraz zobowiązania jednej (czyli Was) i drugiej (czyli lokalu) strony. Pani Magda (menadżerka z Szarloty) niezmiernie nas zaskoczyła (oczywiście mile i pozytywnie) bardzo profesjonalnym podejściem do kwestii umowy.  Była ona sporządzona starannie i przejrzyście. Był w niej, między innymi, zapis mówiący o tym, że jeśli lokal z jakichś powodów jednak nam ją wypowie to płacą nam „zadośćuczynienie” w wysokości dwóch zaliczek. Wiem, że to nie jest majątek (bo zaliczka to zazwyczaj 1000 zł, 2000 zł), ale jednak. Samo to, że w ogóle mają taki punkt bardzo mile mnie zaskoczyło. Być może to nie jest żadna nowość czy rewelacja, a dla wielu z Was jest to oczywista sprawa, ale ja spotkałam się z tym po raz pierwszy. Zawsze mi się wydawało, że w przypadku takich umów konsekwencje  z wycofania się z umowy płaci tylko para, natomiast lokal jak się wycofuje nie płaci nic. Jednak człowiek uczy się całe życie. I dobrze : )



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz