W miniony weekend miałam okazję
uczestniczyć w weselu mojej koleżanki Kasi : )
Myślę, że czekałam na ten dzień równie entuzjastycznie co Ona. No dobra,
może trochę mniej, bo w końcu to nie był mój dzień. Aczkolwiek od samego
początku byłam bardzo zaciekawiona, zaangażowana, chętna do pomocy i chętna by służyć
radą, że w sumie mogę powiedzieć, że razem z Kasią przeżywałam w jakiś sposób przygotowania oraz nadejście owego dnia :
) Oczywiście jako uczestnik wesela
piszący bloga w tej tematyce (którego bądź co bądź, znowu ostatnio trochę
zaniedbałam…. : / ) zrobiłam mnóstwo zdjęć, by pokazać Wam jak też to wszystko
wyglądało. Zapewne jednak w trakcie „bloku” postów o weselu Kasi okaże się, że
jednak nie mam zdjęć czegoś bardzo istotnego, co chciałabym pokazać. Zawsze tak
jest – niby wydaje ci się, że zarejestrowałaś wszystko co trzeba, a tymczasem „klops”
: ) No dobra, ale nie skupiajmy się
teraz na brakach, gdyż tak naprawdę nie wiemy czy one w ogóle są : P Zanim
dojdziemy do opisu wesela, sukni i wszystkich tak istotnych szczegółów chciałabym
się skupić na wieczorze panieńskim – tak żeby było po kolei mniej więcej :
)
Kasia jest wielką miłośniczką i entuzjastką
tańca brzucha. Ja akurat wolę Zumbę, która zawiera jego elementy, ale nie o tym
teraz : ) W związku z Jej wielką pasją
wieczór panieński, który zorganizowała Jej siostra Agnieszka (świadkowa
oczywiście) był właśnie w tematyce tańca brzucha i klimatów rodem z Bollywood. Wszystkie uczestniczki tejże
imprezy miały za zadanie przygotować sobie strój do tańca brzucha na ten
wieczór. Mi nie wyszło, przyznaję szczerze, choć się starałam. Wszystko przez właścicielkę
jedynej w Starogardzie Gdańskim wypożyczalni strojów, która ewidentnie nie
nadaje się do prowadzenia jakiegokolwiek biznesu. Ale może i w ten temat nie będę
się teraz zagłębiać. Wracając do wieczoru panieńskiego, dla Kasi była
przygotowania niespodzianka. Jej siostra zamówiła Panią, która potrafi tańczyć
taniec brzucha. Tancerka najpierw zademonstrowała nam swój popisowy układ, by
następnie nauczyć nas ruchów, które złożone potem w jedną całość stworzyły”
nasz własny” układ taneczny. Zabawa była nieziemska! Było mnóstwo śmiechu i
dobrego humoru. Koniec końców miałam na sobie strój „rodem z Indii”, ale nie
był on typowym strojem do tańca brzucha. Za to Pani tancerka oraz przyszła
panna młoda wyglądały jak prawdziwe profesjonalistki - nie potrafię ocenić, która z Nich wyglądał
piękniej – obie zachwycały swym wyglądem : )
Po naukach tańca i wieczorze spędzonym w domu siostry panny młodej, przebrałyśmy
się z naszych indyjskich strojów w ciuchy bardziej „europejskie” ; P i ruszyłyśmy na miasto (dokładnie na podbój
Gdyni : ) ). Do klubu co się zwie…. Bollywood
oczywiście : ) Wbrew nazwie nie puszczają tam tylko muzyki
do tańca brzucha, czy takiej z filmów bollywoodzkich.
DJ bardzo mi zaimponował, gdyż puszczał
kawałki dla każdego – z każdego rodzaju, do koloru do wyboru. Bardzo sobie
cenię takie podejście do klubowiczów bawiących się na parkiecie. Poza tym,
jeśli ktoś na imprezie puszcza Beyonce lub Justina Timberlake’a to jest moim
fanem ; P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz