wtorek, 18 sierpnia 2015

ZABOBONY ŚLUBNE cz. 1




Najbardziej  znanym zabobonem, który związanym ze ślubami jest prawdopodobne ten dotyczący sukni ślubnej. Myślę, że każdy kojarzy i wie o co chodzi – jak głosi „tradycja” pan młody (i podobno też każdy inny mężczyzna) nie powinien wiedzieć sukni panny młodej przed ślubem, bo to przynosi pecha. Tylko jakoś nikt nie mówi jakiego dokładnie : P   Myślę, że prawdziwym pechem byłoby, gdyby okazało się, że suknia, którą mamy założyć nagle przestała na nas pasować, lub co gorsza została poszarpana przez koty : P    To co właśnie napisałam miało Wam lekko zasugerować, że jakoś niekoniecznie wierzę w te wszystkie przesądy. A jednak mój mąż nie widział mnie w sukni aż do dnia ślubu. Coś z nią nie tak, pomyślicie, ale nie tak do końca : P     To że nie pozwoliłam Michałowi się zobaczyć  w mojej kreacji ślubnej nie było związane ani trochę z przesądem, o którym tu mowa. Ja po prostu NIE CHCIAŁAM ,żeby On mnie zobaczył i już. Nie z powodu jakiegoś pecha, ale dlatego, że chciałam, aby w tej wyjątkowej dla mnie sukni zobaczył mnie pierwszy raz właśnie w dniu naszego ślubu. Po prostu. Praktycznie na każdej przymiarce na której byłam (a miałam ich sporo zanim znalazłam „tę jedyną”) miałam okazję spotkać panny młode, którym przy wyborze sukni doradzał ich parter. I nie widziałam w tym ani nic złego, ani niewłaściwego, ani też nie patrzyłam na to krzywo. Zapytałam tylko panią z salonu czy dużo kobiet tak robi, że zabiera na przymiarki sukien swoich przyszłych mężów. Powiedziała, że tak : )   Jeśli są kobiety, które bardzo cenią sobie opinię swoich mężczyzn to bardzo dobrze. Chociaż, nie ukrywam, trochę mnie to dziwi jak można się radzić własnego faceta w sprawie stroju. Ja raczej tego nie robię, bo słyszę praktycznie zawsze, że BARDZO dobrze wyglądam, nawet gdy ewidentnie w czymś się nie czuję. Myślę więc, że Michałowi podobałaby się prawie każda z sukien ślubnych. I choć mój mąż raczej jest osobą obiektywną, a Jego opinie są szczere, to czasami jednak mam nieodparte wrażenie, gdy tak mierzę i mierzę stertę ciuchów w sklepie, że każdy leży na mnie super, bo chce jak najszybciej z tego sklepu wyjść : P    W kwestii sukni ślubnej wolałam więc polegać sama na sobie. I nie miał z tym do czynienia żaden przesąd : D


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz