Może powinnam zacząć tego posta trochę
inaczej, a mianowicie: „Zdania w tej
kwestii są podzielone…..” itd. No tak, a w której nie są : P Ale jednak nie, nie zacznę w ten sposób. A
to z tego względu, że kogokolwiek nie zapytam o opinię to słyszę same pozytywy
na temat odżywek do rzęs. Szczególnie tych drogich, typu słynnej Revitalash, ale nie tylko. Na rynku są
jeszcze inne, równie drogie odżywki, które także dobrze sobie radzą w rankingu.
Na przykład moja pani kosmetyczka chwali tę o nazwie X Lash. I rzeczywiście muszę przyznać, że rzęsy ma długie. Sama,
jak do tej pory, nie używałam jeszcze czegoś „lepszego”, z górnej półki, tylko raczej
zwykłych odżywek wzmacniających kupowanych w drogerii Natura, które kosztują 7 zł za sztukę. W sumie biorąc pod uwagę
mojego bzika na punkcie pięknych rzęs (w makijażu to właśnie idealnie
wytuszowane rzęsy są dla mnie priorytetem) sama się czasami sobie dziwię, że
jeszcze nie zainwestowałam w coś drogiego. Mam jednak na to wytłumaczenie. Nie
chwaląc się, ale moje rzęsy tak naprawdę nie potrzebują wspomagacza wzrostu. Są
dość długie z czego oczywiście jestem akurat bardzo zadowolona. Ale nie tak
szybko. Nie są idealne. Ich wadą jest to, że są przy tym cienkie. No i jestem blondynką
więc nie mam czarnych rzęs, tylko raczej takie w kolorze grafitu. Co oznacza,
że gdy chodzę bez makijażu to mam wrażenie, że
moich rzęs nie ma. Jedna z koleżanek, które używały
profesjonalnej odżywki powiedziała mi, że po kilku tygodniach jej rzęsy może
jeszcze nie przemieniły się w firanki sięgające brwi, ale że bardzo się
wzmocniły i ściemniały (a ona też jest blondynką). I to właśnie przekonało mnie jakiś czas temu na
zakup odżywki z górnej półki. Odżywka nazywa się FEEG. Aplikuje się ją cieniutkim
pędzelkiem tuż przy granicy rzęs. Tylko górnych. Ale tak samo szybko jak ją
zakupiłam, tak samo szybko musiałam ją odłożyć i pożegnać się z jej używaniem.
Okazało się (zawsze czytajcie ulotki), że producent nie zaleca stosowania tego
kosmetyku kobietom w ciąży : / A mi
akurat w tym okresie bardzo przydałoby się jakieś wzmocnienie, gdyż rzęsy
strasznie mi się osłabiły. No ale cóż…. Odżywka musi jeszcze trochę poczekać. Nawiązując
do pytania postawionego w tytule - warto zainwestować w tego typu produkt czy nie?
Jak już wspomniałam, jak na razie słyszałam same pochlebne opinie. Oczywiście
na temat oryginalnych produktów, nie wiem jak działają tzw. podróby i czy
rzeczywiście warto próbować przyoszczędzić i się nimi w ogóle interesować. Wiem
natomiast jedno. Jeśli efekt ma z nami zostać to stosowanie musi być regularne.
Na pewno nie pomoże używanie odżywki przez np. miesiąc czy dwa i jej odstawienie.
Niestety kiedy przestajemy używać produktu rzęsy wracają do dawnego stanu. Nie
tak od razu, ale jednak. Niestety nie jestem w stanie poradzić Wam niczego z
własnego doświadczenia, bo go nie mam. Jeszcze : ) Decyzja należy więc do Was. Mogę ze swej
strony podpowiedzieć, że może przed takim dniem jakim jest dzień ślubu warto
jednak zainwestować w produkt, który podrasuje nasze spojrzenie? Tym bardziej,
że zazwyczaj makijaż ślubny jest bardzo
delikatny. Czy w takim razie nie wziąć pod uwagę, aby to właśnie nasze rzęsy
grały tutaj główną rolę i przyciągały uwagę? : D Warte zastanowienia….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz