Na samym wstępie przyznam, że jeśli chodzi o wybór kamerzysty
to nie mogliśmy trafić lepiej. Ale od początku. Poszukiwania kamerzysty „zleciłam”
mojemu mężowi : ) Udało Mu się znaleźć kilka kontaktów, jednak na początek zdecydowaliśmy
się sprawdzić dwa z nich. Drugi okazał się „tym właściwym” : ) Jeśli chodzi o
pierwszego pana kamerzystę to szczerze mówiąc nawet nie pamiętam jak się nazywał
oraz nie wiem czy w ogóle zachowałam jakikolwiek numer telefonu do niego, gdyż nie zasłużył na pochlebne opinie ani tym
bardziej na „reklamę”.
Wiem, że praktycznie w każdej kwestii dotyczącej ślubu i
wesela zaznaczam jak ważne jest ustalenie dość wcześnie tego, jak chcecie, aby
wyglądał Wasz dzień, ale jeśli ma on być wyjątkowy to naprawdę warto dokładnie sprecyzować czego chcemy. To
samo dotyczy kwestii kamerzysty i filmu, który potem powstanie, a który ma być
Waszą pamiątką. Chyba, że są pary, dla których liczy się tylko to, aby kamerzysta
po prostu był i filmował – wtedy wystarczy
po prostu zdecydować się na któregoś. Jeśli jednak, tak jak mi, zależy Wam na
czymś wyjątkowym, naprawdę warto dobrze poszukać. Ja od początku wiedziałam, że
nie chcę standardowego filmu. Co to znaczy standardowego według mnie? Chciałam,
żeby na mojej płycie z wesela były zamieszczone tylko najważniejsze momenty tego dnia. Na przykład,
większość filmów zawiera nagranie całej mszy. Nie twierdzę, że msza jest
kompletnie nie ważna (w końcu to wtedy następuje najważniejszy moment całego
dnia, czyli przysięga), ale spróbujcie sobie przypomnieć filmy ze ślubów, które
zdarzyło Wam się obejrzeć. Czy możecie z ręką na sercu przyznać, że
obejrzeliście msze w całości? Wątpię, bo mi się też to nigdy nie zdarzyło.
Nawet pary, które oglądają swoje własne nagranie ze ślubu są w stanie obejrzeć
kościół w całości tylko za pierwszym razem. Gdy ogląda się film po raz kolejny ten
moment jest zazwyczaj przewijany. Rodzina czy znajomi też zazwyczaj starają się
szybko przebrnąć przez mszę. Właśnie tego chciałam uniknąć. Tego, że ja czy
moja rodzina będziemy oglądać nagranie przewijając je. Przy okazji zdradzę Wam,
że nie muszę przewijać : ) Film składa się z dwóch płyt, każda trwa nieco ponad
godzinę. Został zmontowany przez kamerzystę tak pięknie, że brakuje słów. Mogę szczerze
powiedzieć, że mam najpiękniejszą pamiątkę z TEGO DNIA jaką tylko mogłam sobie
wymarzyć. W następnym poście postaram się opisać najlepiej jak potrafię jak
wygląda nasz film, tymczasem jednak powiem co sprawiło, że zdecydowaliśmy się
na „naszego” kamerzystę. W zasadzie za dużo nie muszę tutaj mówić. Zacznę od
tego, że Pana Pawła nie zamieniłabym na nikogo innego. Pojechaliśmy do Niego na
spotkanie. Powiedzieliśmy czego oczekujemy. Pan kamerzysta zareagował bardzo
entuzjastycznie mówiąc, że bardzo lubi robić rzeczy niestandardowe, bo zawsze
są dla Niego wyzwaniem. Wysłuchał nas bardzo uważnie. Zauważyliśmy też, że musi
być osobą, która robi to co robi z wielką pasją i zaangażowaniem (okazało się,
że nie pomyliliśmy się ani trochę : ) ) Zdecydowaliśmy się od razu. Nie było
nad czym się zastanawiać. Tym bardziej, że wspomniany przeze mnie na wstępie kamerzysta nie był w
stanie spełnić naszych oczekiwań. Wprawdzie po wysłuchaniu „naszej wizji”
stwierdził, że da radę stworzyć taki film jakiego sobie życzymy, ale, jak sam
przyznał, od 15 lat kręci filmy w ten sam, prawie niezmieniony sposób.
Dodatkowo nasze przypuszczenia potwierdził w momencie kiedy pokazał nam jeden z
filmów, które nagrał. Zobaczyliśmy na nim jakiś dziwny taki „graficzny”
ozdobnik w postaci dwóch białych gołąbków, o otwierającej się księdze nie
wspomnę. Pan twierdził, że jest to absolutnie hit i największa ozdoba całego
nagrania. Wiedziałam, że nic nie będzie z naszej współpracy, gdyż tego rodzaju filmy były na czasie rzeczywiście
z 15 lat temu. Jeśli nie więcej……
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz