sobota, 14 września 2013

KAMERZYSTA




 Na samym wstępie przyznam, że jeśli chodzi o wybór kamerzysty to nie mogliśmy trafić lepiej. Ale od początku. Poszukiwania kamerzysty „zleciłam” mojemu mężowi : ) Udało Mu się znaleźć kilka kontaktów, jednak na początek zdecydowaliśmy się sprawdzić dwa z nich. Drugi okazał się „tym właściwym” : ) Jeśli chodzi o pierwszego pana kamerzystę to szczerze mówiąc nawet nie pamiętam jak się nazywał oraz nie wiem czy w ogóle zachowałam jakikolwiek numer telefonu do niego, gdyż  nie zasłużył na pochlebne opinie ani tym bardziej na „reklamę”.
Wiem, że praktycznie w każdej kwestii dotyczącej ślubu i wesela zaznaczam jak ważne jest ustalenie dość wcześnie tego, jak chcecie, aby wyglądał Wasz dzień, ale jeśli ma on być wyjątkowy to naprawdę  warto dokładnie sprecyzować czego chcemy. To samo dotyczy kwestii kamerzysty i filmu, który potem powstanie, a który ma być Waszą pamiątką. Chyba, że są pary, dla których liczy się tylko to, aby kamerzysta po prostu był i filmował  – wtedy wystarczy po prostu zdecydować się na któregoś. Jeśli jednak, tak jak mi, zależy Wam na czymś wyjątkowym, naprawdę warto dobrze poszukać. Ja od początku wiedziałam, że nie chcę standardowego filmu. Co to znaczy standardowego według mnie? Chciałam, żeby na mojej płycie z wesela były zamieszczone tylko  najważniejsze momenty tego dnia. Na przykład, większość filmów zawiera nagranie całej mszy. Nie twierdzę, że msza jest kompletnie nie ważna (w końcu to wtedy następuje najważniejszy moment całego dnia, czyli przysięga), ale spróbujcie sobie przypomnieć filmy ze ślubów, które zdarzyło Wam się obejrzeć. Czy możecie z ręką na sercu przyznać, że obejrzeliście msze w całości? Wątpię, bo mi się też to nigdy nie zdarzyło. Nawet pary, które oglądają swoje własne nagranie ze ślubu są w stanie obejrzeć kościół w całości tylko za pierwszym razem. Gdy ogląda się film po raz kolejny ten moment jest zazwyczaj przewijany. Rodzina czy znajomi też zazwyczaj starają się szybko przebrnąć przez mszę. Właśnie tego chciałam uniknąć. Tego, że ja czy moja rodzina będziemy oglądać nagranie przewijając je. Przy okazji zdradzę Wam, że nie muszę przewijać : ) Film składa się z dwóch płyt, każda trwa nieco ponad godzinę. Został zmontowany przez kamerzystę tak pięknie, że brakuje słów. Mogę szczerze powiedzieć, że mam najpiękniejszą pamiątkę z TEGO DNIA jaką tylko mogłam sobie wymarzyć. W następnym poście postaram się opisać najlepiej jak potrafię jak wygląda nasz film, tymczasem jednak powiem co sprawiło, że zdecydowaliśmy się na „naszego” kamerzystę. W zasadzie za dużo nie muszę tutaj mówić. Zacznę od tego, że Pana Pawła nie zamieniłabym na nikogo innego. Pojechaliśmy do Niego na spotkanie. Powiedzieliśmy czego oczekujemy. Pan kamerzysta zareagował bardzo entuzjastycznie mówiąc, że bardzo lubi robić rzeczy niestandardowe, bo zawsze są dla Niego wyzwaniem. Wysłuchał nas bardzo uważnie. Zauważyliśmy też, że musi być osobą, która robi to co robi z wielką pasją i zaangażowaniem (okazało się, że nie pomyliliśmy się ani trochę : ) ) Zdecydowaliśmy się od razu. Nie było nad czym się zastanawiać. Tym bardziej, że wspomniany  przeze mnie na wstępie kamerzysta nie był w stanie spełnić naszych oczekiwań. Wprawdzie po wysłuchaniu „naszej wizji” stwierdził, że da radę stworzyć taki film jakiego sobie życzymy, ale, jak sam przyznał, od 15 lat kręci filmy w ten sam, prawie niezmieniony sposób. Dodatkowo nasze przypuszczenia potwierdził w momencie kiedy pokazał nam jeden z filmów, które nagrał. Zobaczyliśmy na nim jakiś dziwny taki „graficzny” ozdobnik w postaci dwóch białych gołąbków, o otwierającej się księdze nie wspomnę. Pan twierdził, że jest to absolutnie hit i największa ozdoba całego nagrania. Wiedziałam, że nic nie będzie z naszej współpracy, gdyż  tego rodzaju filmy były na czasie rzeczywiście z 15 lat temu. Jeśli nie więcej……


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz