czwartek, 5 grudnia 2013

NASZE ZAPROSZENIA




Zgodnie z tematem oraz z tym co napisałam w poprzednim poście, skupię się teraz na naszych zaproszeniach : ) Zacznę od tego, że stanowiły one część całości, co w tym przypadku oznacza, że kolorystycznie pasowały do koloru przewodniego wesela (róż i krem – przyp.). Na samym początku poszukiwań pojechaliśmy z mężem na targi ślubne do Bydgoszczy i tam przyjrzeliśmy się kilku opcjom. Polecam tę formę „zapoznania się” z tym co w branży ślubnej piszczy : )  Tym bardziej, że jest to świetna okazja do zebrania kontaktów do różnych usługodawców. Po przyjrzeniu się niemałej ilości zaproszeń na targach zdecydowałam, że bardzo bym chciała, aby na zaproszeniach pojawił się motyw kokardki (kokardka pojawiła się zresztą nie raz, nie tylko na zaproszeniach, ale o tym kiedy indziej). Na targach nie dokonaliśmy konkretnego wyboru, gdyż postanowiliśmy, że w domu na spokojnie przejrzymy strony internetowe firm, od których zebraliśmy ulotki, oraz zerkniemy co ciekawego mają na Allegro w dziale Zaproszenia Ślubne. Powiem szczerze, że na samym początku przeglądania różnych opcji mój wniosek był taki, że nie ma nic co by mnie zainteresowało. W  końcu jednak wybraliśmy zaproszenia właśnie na tym serwisie. Chciałabym zaznaczyć przy tym, że przeszukiwanie i oglądanie wszystkich ofert zajęło sporo czasu. A ja chciałam bardzo dokładnie „obadać” każde zaproszenie, które przykuło moją uwagę. Finalnie spośród kilku różnych zaproszeń, które „przeszły do finału” wybraliśmy dwa rodzaje, które podobały nam się najbardziej. Po eliminacjach nadszedł czas na decyzję, które z owych dwóch rodzajów podoba nam się bardziej. Nie mogliśmy zdecydować (bardziej ja : ) ), które z nich wybrać. Przyglądając się raz po raz to jednemu, to drugiemu, co chwilę stwierdzałam, że to, na które teraz patrzę jest ładniejsze. I tak w kółko : ) W końcu po wielu nieudanych próbach podjęcia decyzji zdecydowaliśmy, że bierzemy oba rodzaje. W związku z tym, że jeden rodzaj zaproszeń sprawiał wrażenie bardziej poważnych, a drugi wydawał się taki bardziej „fikuśny”, zdecydowaliśmy, że te pierwsze będą wysłane rodzinie (tzn. „starszyźnie”), a te drugie naszym znajomym (czyli można powiedzieć, że „młodzieży”). Wydaje mi się, że jest to dobry pomysł na wybrnięcie z takiej sytuacji, kiedy macie problem z wyborem. No bo kto powiedział, że wszystkie zaproszenia muszą być takie same? : )














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz