sobota, 13 września 2014

PRZYMIERZANIE, WYBIERANIE : D


 
Wybór sukni ślubnej to niewątpliwie najprzyjemniejszy, a zarazem najtrudniejszy (przynajmniej dla takich wybrednych jak ja : ) ) moment  ze wszystkich, z którymi mamy do czynienia podczas przygotowań do TEGO DNIA. Wszystko dlatego, że chcemy  wyglądać pięknie i wyjątkowo – to zrozumiałe. Są panie, które od razu wiedzą czego oczekują i jaka ma być ich kreacja. Inne  z kolei szukają po prostu takiej, która im się spodoba. Ja należałam do grupy drugiej. Nie wiedziałam jaką dokładnie chciałabym suknię – czy bardziej czy mniej rozłożystą, czy z rękawami, czy jednak z „gołą” górą. Wiedziałam natomiast następujące rzeczy: ma być koloru kremowego, a dół, czyli spódnica, nie ma być zdobiona. Ogólnie chciałam czegoś skromnego, ale jednak nie za bardzo. Szukałam takiej sukni, która zrobi na mnie wrażenie. Mierząc różne modele czekałam aż któryś spowoduje, że poczuję „to coś”. Że poczuję, że  to jest właśnie TA suknia. W następnym poście opowiem jak to było z moimi poszukiwaniami, tymczasem napiszę co nieco o tym jak się do nich przygotować, żeby choć trochę było nam łatwiej. Oczywiście najlepiej jest wiedzieć czego chcemy i po prostu z gotowymi pomysłami przyjść do salonu. Możemy też kupić sobie katalog ślubny, lub dwa (nie polecam kupować  10, gdyż zdjęcia się często powtarzają) i pozaznaczać w nim co nam się podoba. Może być tak, że w jednej sukni podoba nam się np. gorset, a z innego modelu spódnica. W takim przypadku możemy zlecić krawcowej uszycie danej kreacji, lub poprosić panią z salonu, aby sprawdziła czy nie ma takiej, która łączyłaby by w sobie te elementy. Pamiętajmy, aby po suknię nie wybierać się w ostatniej chwili. Tzn. najlepiej zrobić to mniej więcej pół roku przed datą ślubu. W moim przypadku poszukiwania musiałam zacząć od razu jak tylko załatwiliśmy sprawy pierwszej wagi, czyli salę, księdza, kamerzystę, zespół oraz fotografa, gdyż do mojego ślubu było właśnie pół roku od daty kiedy to podjęliśmy tę ważną decyzję  : ) Dlaczego minimum pół roku wcześniej? Weźmy pod uwagę fakt, że być może suknia będzie potrzebowała jakichś poprawek, lub może trzeba będzie sprowadzić taki sam  model, ale w kolorze jaki sobie wybrałyśmy (np. w salonie mają białą, a my chcemy kolor kremowy). Czasami zdarza się, że konkretny model został już sprzedany innej klientce i wtedy trzeba złożyć zamówienie u producenta, aby uszył suknię właśnie dla nas.  A wiadomo,  różnie to bywa z przesyłkami, z czasem realizacji zamówień, więc chyba lepiej nie ryzykować. Oczywiście inaczej sprawy się mają kiedy do naszego  ślubu są np. trzy, czy dwa miesiące (a są pary, które decydują się zorganizować wszystko w tak krótkim czasie). Wtedy niestety jedyną opcją jest odsunąć na bok wybrzydzanie  i zdecydować się na to, co jest dostępne od zaraz, gdyż raczej może nie być czasu na jakiekolwiek, nazwijmy to,  fanaberie. Dobrze jest znać samą siebie, swoją figurę, aby wiedzieć jakie modele będą nam pasowały. Jeśli chodzi o suknie ślubne to wyróżniamy następujące fasony: księżniczka – bardzo rozłożysta suknia, litera A – mniej rozłożysta niż księżniczka, empire (długa, powłóczysta, prosta) oraz ryba, czy też syrena, jak kto woli. Nie jestem ekspertem ds. figur kobiecych (samej mi jakoś ciężko ocenić jaki ja mam typ – pewnie zupełnie inny niż mi się zdaje : ) ), ale wiem jedno. Jeśli również ekspertami w tej dziedzinie nie jesteście to na samym początku Waszej przygody z mierzeniem poproście po prostu o wszystkie te rodzaje sukien, aby zobaczyć co Wam pasuje – tak będzie najprościej. Nie muszą to być  suknie, które Wam się podobają. Ważne, by zobaczyć jak prezentuje się na Was dany fason. Może po takim mierzeniu odkryjecie coś co Was zaskoczy? Ja byłam zaskoczona. Czym? O tym w następnym odcinku : P


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz