Najważniejszym
dodatkiem zimowej panny młodej, o którym absolutnie nie powinna zapomnieć są…..
ciepłe legginsy : D Oczywiście białe. Dzisiejszy rynek ślubny jest i na to
przygotowany, więc myślę, że bez trudu można sobie takie zakupić. Mówię całkiem
poważnie – no chyba, że należycie do tych kobiet, które nawet podczas siarczystego
mrozu są gotowe wyjść na zewnątrz w cieniutkich rajstopach czy pończochach. Ja
należę do zmarźlaków, więc raczej bym nie ryzykowała. Tym bardziej, że można
sobie nieźle załatwić pęcherz, z którym będą potem problemy na dłuuugi czas
(wiem, wiem, zrzędzę trochę, ale uwierzcie, wiem co mówię). Nie można dać się
zwieść złudzeniu, że długa suknia pomorze nam zachować ciepło. Nie pomorze. Jeśli
natomiast chodzi o buty to raczej powinny być zakryte. I nie tyle chodzi mi tu
o palce, bo to raczej normalne zimą : P ale o to, że zwykłe pantofelki mogą spowodować,
że przestaniemy czuć nasze stopy. Więc jeśli nie pantofle to co? Mam pewne buty
na myśli i od razu się przyznam, że jestem
im przeciwna. Jestem przeciwna długim, białym kozaczkom, i białym butom w
ogóle. Jest jednak tyle pięknych butów ślubnych w kolorze choćby kremowym czy
innym – bo – pamiętajmy – dzisiaj buty do ślubu nie muszą być koniecznie białe.
Ostatnio panuje moda na kolor – dodatki są w kolorze i buty również. Można więc
bez problemu zakupić sobie botki, na przykład siwe ze srebrnymi elementami – w każdym
bądź razie takie, aby pasowały do reszty dodatków lub do kolorów przewodnich
wesela - i tym samym nie tylko posłużą
nam w dniu ślubu, ale i później (bo w białych to ja bym raczej nie popylała na
co dzień). Poza tym, Drogie Panie, zawsze po ceremonii, i po dotarciu do lokalu
można w odpowiednim momencie przebrać buty na piękne pantofelki, nawet takie
bez palców, jeśli preferujemy gołe nogi (o tak!! rajstopy to moja zmora!). Nikt
nie powiedział, że trzeba mieć na sobie legginsy, botki czy bolerko z puchowego
misia do 4 nad ranem : ))) Właśnie, a propos misia, ważne aby to, czym się okryjecie
było ciepłe (no tak, znowu to samo – mam wrażenie, że już trochę jestem nudna z
tym, że musi nam być ciepło – w końcu tak właśnie się ubieramy w zimie : P ) Tak na poważnie, nie musi być to bardzo
popularny biały miś. Co do bolerka to nie wybrzydzałabym za bardzo – ogólnie
jest ono zazwyczaj tylko „na chwilę”, potem zaraz je ściągniemy, a w tym
przypadku liczy się przede wszystkim, abyśmy….. nie zmarzły : P W ogóle jestem
przeciwna bolerkom – uważam, że są tandetne (choć nie wszystkie). Sama miałam
na swoim ślubie bolerko, ale tylko na mszy i tylko dlatego, że, moim zdaniem,
do kościoła jednak nie wypada iść z gołymi ramionami. Zdaję sobie sprawę, że
dzień ślubu i suknia ślubna to trochę inna kategoria niż „zwykła” msza, jednak
wiem, że czułabym się źle, gdybym nic nie zarzuciła na ramiona. Aha, no i
rękawiczki. Choć również uważam je za tandetną część stroju (szczególnie te, które zaczepia się na jeden
palec – masakra!), to jednak zimą wyglądają one w porządku, a nawet
powinny być wskazane. Mogą stanowić naprawdę
elegancki element. No i ochronić przed zimnem : P
 |
Źródło: ButySlubne.com.pl |
 |
Źródło: ButySlubne.com.pl |
 |
Źródło: examiner.com |
 |
Źródło: happywedd.com |
 |
Źródło: washingtonian.com |
|
|
|
|
|
 |
Źródło: brides.com |
 |
Źródło: orangeandblossom.com |
 |
Źródło: theweddinghouse.info |
 |
Źródło: allweddingdresses.co.uk |