Jak to mówią: początki
bywają trudne. Pamiętam, że gdy chodziłam do szkoły zawsze ciężko było mi
zacząć pisanie wypracowania. Ale jak już „poszedł” wstęp to i reszta : ) Jeśli chodzi o wesele to myślę, że takim
trudnym początkiem może być moment kiedy „trzeba” zacząć się bawić. Chociaż akurat
w tej kwestii jak i każdej innej TEGO DNIA przywilej pierwszeństwa dzierży para
młoda (pierwsi dostają obiad to i pierwsi muszą zacząć zabawę : ) ), to jednak niektórym gościom przełamanie
pierwszych lodów może przychodzić z trudem. W końcu nie wszyscy są nadzwyczaj
towarzyscy i otwarci, więc mogą się czuć skrępowani przed rodziną i znajomymi
drugiej strony. Kolejne utrudnienie zrobienia pierwszego kroku może wynikać z
faktu, że ciężko jest rozpocząć szalone tańce kiedy za oknami jeszcze widno
(mam na myśli oczywiście wesela odbywające się wiosną i latem). Jakoś utarło
się, że z „balowaniem” kojarzy nam się raczej ciemność. Istnieją pewne sposoby na, choćby minimalne,
rozluźnienie atmosfery i przełamanie pierwszych nieśmiałości i to właśnie nimi
zajmiemy się w kolejnych postach. Na początek coś, z czym prawie 10 lat temu spotkałam
się na weselu znajomych, a co bardzo mi się spodobało i postanowiłam wykorzystać
również u siebie. Chodzi o
przedstawienie sobie gości. Oczywiście nie na zasadzie, że każdego
przedstawiamy po kolei każdemu : ) Chodzi o wywołanie gości po imieniu i
powiedzenie kilku słów odnośnie każdej z osób, przede wszystkim tego kim jest
dla nas ta osoba. Pani młoda prezentuje swoją rodzinę, pan młody swoją. Uważam,
że jest to bardzo fajny pomysł. Przede wszystkim dlatego, że wzbudza ciekawość
gości – każdy po kolei zastanawia się co też ona/ on o mnie powie i chętnie
słuchają o innych. Zawsze można też zażartować, iż należy uważnie słuchać, bo
na zakończenie wesela o godzinie 4 będzie test : ) Żeby zdecydować się na „taki krok” musimy być
osobami, które w miarę lubią lub chociaż nie wstydzą się „występów” przed „publicznością”.
Na dodatek z mikrofonem : ))) Akurat ja
żałowałam, że nie mogę mieć go cały czas
: D Jeśli już zdecydujemy się na takie
przedstawianie, to warto jest przygotować sobie kilka słów na temat osób, o
których przyjdzie nam mówić i przećwiczyć to chociaż jeden raz. Jest to o tyle ważne,
żeby sprawdzić ile nasza „mowa” będzie trwała. Zbyt długie mówienie spowoduje
odwrotny skutek, tzn. wszyscy zaczną się nudzić. Tak więc należy znaleźć złoty
środek – mówimy nie za krótko, ale też niezbyt długo. Pomysł ten może
niekoniecznie sprawdzić się przy liczbie gości równej 100 i więcej – ze względu
na zbyt długi czas trwania oczywiście. Zawsze jednak można zdecydować się na
skróconą jego wersję - na przykład
przedstawić „osobno” tylko rodziców jednej i drugiej strony, a potem pani młoda prosi swoją rodzinę o wstanie i
przywitanie rodziny męża czy wyrecytowanie zbiorowo jakiejś zabawnej rymowanki,
a potem odwrotnie. Można też inaczej zmodyfikować owy pomysł i zaryzykować, aby
to pan młody powiedział kilka słów o rodzinie swej żony, a pani młoda o
rodzinie swego męża. Nie radziłabym jednak takiego rozwiązania, gdyż może to popsuć relacje z dopiero co „nabytą” teściową.
Zwłaszcza kiedy do mikrofonu dorwie się panna młoda : D
C.D.N.